Dużymi krokami zbliża się do nas okres świąteczny. Z tej okazji postanowiliśmy zrobić mini cykl, w którym będziemy opisywać filmy ze świętami w tle. Aby jeszcze bardziej podkreślić autonomię, przekształcamy dział "Z Pełnym Filmem" na żartobliwe "Z pełną bombką". Na pierwszy ogień bierzemy produkcję, z której telewizja uczyniła niemal tradycję w naszych domach. Mamy tu na myśli oczywiście dyptyk Kevina. Dla jednych ciągłe powtórki tego filmu pójście na łatwiznę włodarzy stacji i tym samym obrzydzanie go widzom, dla drugich natomiast to faktycznie tradycja i uważają, że nie ma Bożego Narodzenia bez Kevina. Nam bliżej do tych drugich i choć nie popadamy w taką ortodoksyjność to nigdy nie przeszkadza nam on w ramówce i zawsze z uśmiechem na twarzy do niego wracamy.
Zajmując się już samym filmem a w zasadzie dwoma, gdyż postanowiliśmy potraktować dwie części jako całość, logicznym jet po przeczytaniu wstępu, że bardzo to dzieło lubimy. W tym miejscu wypadałoby opisać troszkę dokładniej fabułę, ale z szacunku dla czytelników, darujemy sobie to gdyż chyba każdy ją zna, wyłączając z tego grona dzieci do lat trzech i pensjonariuszy zakładów mocno zamkniętych ;). Przejdźmy zatem do głównych atutów. Trzeba przyznać, że ten film ma ich bardzo dużo. Pierwszą mocną stroną jaka nam się nasuwa jest oczywiście umiejscowienie akcji w czasie świąt i bardzo dobre wyeksponowanie tego motywu. W filmie bardzo fajnie pokazane są główne elementy czyli zimowa aura, przyozdobione domy, choinki czy dużo prezentów pod nimi. Ponadto mamy też styczność z Kolendami a nawet ze Świętym Mikołajem rozdającym Tic Taki.
Drugą bardzo mocną stroną jest obsada. Wcielający się w postać głównego bohatera Macaulay Culkin, był w swojej roli znakomity. Pokazał, że mimo młodego wieku był wtedy bardzo utalentowanym aktorem i żałujemy, że jego kariera nie potoczyła się inaczej, bo naprawdę teraz moglibyśmy mieć godnego następcę największych aktorów Hollywood. Jeszcze silniejszą stroną obsady są Joe Pesci i Daniel Stern. Ich postacie dostarczają ogromnej ilości śmiechu i wiarygodnie reprezentują konwencję, w której mały chłopiec radzi sobie z dorosłymi oszołomami. Szczególnie ciekawa wydaje się rola Pesci'ego, który kojarzony jest przede wszystkim z rolami psychopatycznych gangsterów. Partnerujący mu Stern wprost idealnie oddaje charakterystykę debila. Role drugoplanowe zapadają w pamięci widza i są dzięki temu zwyczajnie udane.
Najmocniejszą stroną Kevina jest ilość komedii w nim zawartej. Coś musi być na rzeczy jeśli widząc po raz kolejny okładającego łomem swojego partnera Marva śmiejemy się do rozpuku. W obu filmach humor jest po prostu genialny. Zarówno w pierwszej jak i w drugiej części mamy do czynienia z niemal identycznymi sytuacjami, z tym, że w części drugiej dostajemy wersję pod tytułem szybciej, mocniej, więcej. Obie części ogląda się z niebywałą przyjemnością i tak jak pisaliśmy wyżej za każdym razem, śmiejemy się z tych samych gagów.
Skupiając już wszystkie zalety, podsumowanie może być tylko jedno: jeżeli na całym świecie faktycznie są osoby, które Kevina nie widziały to pozostaje nam polecić nadrobienie tej dużej zaległości bo chcąc nie chcąc w filmy o Kevinie weszły do popkultury. Reszta widzów już sama niech decyduje czy w tym roku dalej katować obie części. Jeśli dalej nas to śmieszy to film tak idealnie wpasowujący się w Boże Narodzenie może być tylko przyjemnością. Nam samym jeśli zdarzy się przelatywać w mikołajkowy wieczór po kanałach pewnie zdarzy się zatrzymać na Polsacie na dłużej.
Dwayne & Hudson
Oj tam, Polsat - mnie tak zbrzydło oszpecanie filmów lektorem i przerwami na reklamy, nie mówiąc już o różnych porach nadawania "Kevina" co roku (raz w Wigilię, raz po, raz tydzień przed, raz w Sylwestra, etc. etc), że kupiłam sobie go sobie na DVD i co roku zasiadam do niego z pełną i całkowitą świadomością ^^ Kocham ten mały filmik, zwłaszcza część pierwszą, całym swoim filmowym serduszkiem :)
OdpowiedzUsuńJoe Pesciego najpierw widziałem w filmach o Kevinie, a dopiero później obejrzałem "Chłopców z ferajny", gdzie mnie zaskoczył rolą narwanego gangstera :) Ja jednak nie wracam co roku do tych filmów, czasem jak nie znajdę nic ciekawszego w tv to wtedy obejrzę, ale zwykle w święta jest sporo ciekawszych filmów, które nie były pokazywane aż tak często, by się znudzić. Co do powyższego tekstu to zabrakło wzmianki o jednej mocnej stronie filmu - muzyka Johna Williamsa. Zarówno temat przewodni jak i np. motyw zastawiania pułapek są według mnie genialne, budują odpowiedni nastrój i zapadają w pamięć.
OdpowiedzUsuń@ Aeth - No jest to rozwiązanie. Dzięki temu nie jesteś uzależniona od stacji tylko jak sama piszesz, włączasz z pełną świadomością i pewnie dzięki temu jeszcze lepiej się bawisz. A co do lektora. W moim przypadku wygląda to tak, że dobry lektor jest w stanie zbudować dla mnie pewien unikalny klimat. Zależy od filmu jak i wspomnianego lektora.
OdpowiedzUsuń@ Mariusz - Ja zdaję się też najpierw widziałem go w Kevinie ale potem już utrwalił się w mojej świadomości jako gangster. Fajnym kontrastem jest też widzieć go w pierwszej scenie jako podszytego, ale jednak policjanta :D A co do muzyki, nie zrobiła ona na nas aż takiego wrażenia by poświęcać jej więcej miejsca ale zgodzę się z tym, że jest charakterystyczna, na pewno może się podobać a jeszcze innym, w tym wypadku Tobie podobać się bardzo :)
Pozdrawiam, Dwayne.
Co do lektora to z tego co pamiętam to listę dialogową "Kevina" na Polsacie czytał zwykle Piotr Borowiec - według mnie całkiem niezły lektor, którego głos nie przeszkadza zbytnio w oglądaniu. Przerwy reklamowe na pewno bardziej mnie irytują niż lektor, chociaż są też i tacy lektorzy, których nie lubię słuchać :)
OdpowiedzUsuńCzemu wygrało "Z pełną Bombką" a nie z "Pełną choinką" ?!! D.
OdpowiedzUsuńPonieważ ta nazwa wygrała większością głosów w super tajnych wyborach, w których udział wzięła bardzo szeroka ekipa tworząca tego bloga, czyli dokładniej mówiąc osoby, sztuk dwie;)
UsuńPozdrawiam
Hudson
Drogi Hudsonie! Po pierwsze głosowanie nie było aż tak tajne skoro o nim wiem i skoro je słyszałam xD A po drugie jak widzę "Pozdrawiam" to mam tak niemiłosiernie okrutne skojarzenia, że aż sprawdzę co słychać na innym blogu.
UsuńPozdrawiam D. :PPPP
Głosowanie to było takie, że hoho! Proszę tajemnicza D. nie wywoływać skojarzeń niepotrzebnych. Dobrze wiesz o co mi chodzi :D
UsuńDwayne
Może i wiem, ale wersja tłumaczenia, że od bombki bliżej do jaja niż od choiny bardziej mnie przekonuje^^ D. :)))
UsuńNie ma świąt bez Kevina;) Może na święta obejrzę kolejny raz film.
OdpowiedzUsuń