Kopiowanie i rozprowadzanie tekstów bez zgody autorów jest zabronione. Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 27 maja 2012

Czy autor tej sztuki był debilem? [Z pełnym jajem]


Była godzina 2.00 w nocy. Pracowaliśmy nad oprawą graficzną bloga. Nagle pada sieć. Pisząc to nie wiemy czy tylko u nas czy może na całym świecie bo…nie mamy do dostępu do Internetu :) Jeśli ten tekst jednak się ukazał to znaczy, że tylko my mieliśmy problem. Ale cóż robić gdy nie ma Internetu, spać się nie chce i łaknie się nowych filmowych wrażeń ? Podjąć „jedyną słuszną decyzję” i włączyć film „Włóczęga ze strzelbą” spośród wielu ciekawych pozycji. Czym to skutkuje ? Zapraszamy do dalszej części lektury.

Generalnie jedynym plusem który wyniknął z seansu jest chęć napisania tego tekstu. Dał on nam kolejny temat do ostrej krytyki podlanej litrami sarkastycznego sosu. Na początku mieliśmy nadzieję, że ogromnym plusem tej produkcji będzie Rutger Hauer, którego obaj uważamy za wartościowego aktora. Niestety po kilkunastu minutach stwierdziliśmy, że do holendra coraz częściej przyczepiają się wierzyciele. Jak ocenić jego grę aktorską? Krótko – Blade Runner to to nie jest. Od momentu gdy tytułowy włóczęga dostaje strzelbę, aktorzy grający drugoplanowe role „tracą dla niego głowy” ;). W zasadzie to nie tylko dla niego i nie tylko drugoplanowcy. Film w 90% opiera się na traceniu głów, czy to przez postrzał czy stalową linę ciągniętą przez samochód. 8% to życiowe mądrości głównego bohatera. W programie fascynująca opowieść o niedźwiadku wyrywającym twarz, plany biznesowe kloszarda czy pieprzenie do niemowlaków w szpitalu. Ostatnie 2% to brylowanie czarnego jak smoła głównego oponenta. Facet z twarzy wygląda jak debil. Z wypowiedzi wygląda na kretyna, a zachowuje się jak idiota. Przez makabryczne akty przemocy wzbudza jednak respekt wśród mieszkańców „Pojebowa”. Jest też szef policji, który jest tam nie wiadomo po co. Aha, w ogóle nie wiadomo po co tam jest policja. Bylibyśmy zapomnieli o sadystycznych synach kretyno – debilo – idioty i cyborgach, sztuk dwa, które w tym filmie są zupełnie niepotrzebni. Lecz po króciutkim zastanowieniu, którego miary nie ogarnia nawet układ SI to ten film w ogóle nie jest potrzebny, chyba że do podtarcia dupy scenariuszem.

Fabuła jest zajmująca niczym jazda traktorem po autostradzie. Ni to emocji, ni to napięcia, ni zaskoczenia... Jest miasto nazwane „Pojebowem”, jest włóczęga, jest dziwka i masa masakry. Ach tak, jest jeszcze jedzenia szkła, chodzenie w łyżwach po betonie i wykonywanie nimi masażu pleców wątpliwej przyjemności zarówno dla postaci masowanej jak i widza. Jest też chowanie się pod zmasakrowanym ścierwem i wyłanianie się z flakami na zewnątrz. No dla żądnych większych wrażeń jest wkładanie ręki do kosiarki i dźganie kością w brzuch. Co bardzo ważne jest też masa innych pierdów Jak sami dostrzegacie – trochę tego wszystkiego jest.. Ewidentnie jest to dzieło którego nie polecamy oglądać podczas rodzinnych obiadków bo talerz przed nami może się ponownie zapełnić

Strona techniczna filmu. Jeśli ¾ kosztów produkcji poszło na gażę dla Hauera to ¼ przeznaczono na czerwoną farbę i podroby mięsne. Tak, sceny eksterminacji wyglądają realistycznie. Fajnie, tyle, że jest tam tego tak dużo, że po niedługim czasie zaczyna to zniesmaczać. Wymyślność tychże scen rodzi podejrzenia czy twórcy tego filmu przypadkiem nie uciekli z zakładu dla obłąkanych. Normalny, zdrowy człowiek nie wpada na pomysł roztrzaskiwania głowy za pomocą samochodzików z lunaparku i paleniu dzieci w autobusie. Na miejscu służb specjalnych skierowalibyśmy satelity na miejsce zamieszkania owych osób w celu wnikliwej obserwacji ;)
Jest godzina 4.30, za oknem świta, ciągle nie wychodzimy z podziwu, jak można stworzyć takie gówno. Nie oferuje to nam żadnej rozrywki, nie wspominając już o walorach artystycznych. Skoro głównym przemyśleniem po obejrzeniu filmu jest stan psychiczny autorów to jak to się mówi, „coś jest nie halo” Według nas film ten spodobać się może osobom o sadystycznym umyśle. Jeśli kogoś urażamy, przepraszamy ale nic innego nie wydaje nam się właściwsze. My radzimy trzymać się od tego filmu z daleka.

                Dwayne&Hudson.

piątek, 25 maja 2012

O Bondzie, Batmanie i intrygującej decyzji producentów G.I. Joe 2 [Co w filmie piszczy]

Kilka dni temu, w sieci ukazał się zwiastun "Skyfall", oczekiwany przez fanów Jamesa Bonda. Nie dowiadujemy się z niego zbyt wiele w kwestii fabuły, ale jest on bardzo widowiskowy i oparty na mrocznym klimacie. Po tej krótkiej zajawce nieśmiało prognozujemy, że "Skyfall" być może połączy najlepsze elementy z "Casino Royale" i "Quantum of Solace".




Kolejnym wartym odnotowania wydarzeniem, jest przyspieszenie kampanii reklamowej filmu "Mroczny Rycerz powstaje". Składa się na to wypuszczenie kilku plakatów i banerów z głównymi bohaterami. O ile pierwszy plakat (Batman na tle logo stworzonego z płomieni) wywołał mieszane uczucia oczekujących, o tyle kolejnych sześć spotkało się z przychylnym przyjęciem.
Poniżej prezentujemy najciekawsze według nas plakaty i banery.



















Trzecią gorącą i wzbudzającą chyba największe emocje informacją, choć w tym wypadku raczej negatywne, jest przesunięcie premiery "G.I. Joe 2: Odwet". Paramount Pictures postanowiło wypuścić film w marcu przyszłego roku, chociaż film miał mieć premierę już w czerwcu. Zastanawiacie się dlaczego, skoro film był już ukończony i gotowy do dystrybucji? Odpowiedź jest o tyleż banalna co irytująca- konwersja do formatu 3D. Dla nas jest żenujący, jawny skok na kasę. Po pierwsze osobiście nie lubimy 3D, ponieważ bilety są droższe a sama ta technologia opiera się głównie na wyskakiwaniu z ekranu różnych przedmiotów. O ile filmy kręcone od podstaw w tej technologii są w stanie reprezentować sobą coś pożytecznego, o tyle produkcje konwertowane są artystycznymi porażkami. Według nas studio strzeliło sobie tym ruchem marketingowym w kolano. Jak będzie faktycznie przekonamy się "już" w marcu.

                                                Dwayne&Hudson




środa, 23 maja 2012

Amerykańscy chłopcy Spielberga [Z pełnym filmem]

Laureat 5 Oscarów, 2 złotych globów i wielki hit kasowy 1998 roku. "Szeregowiec Ryan" to film, który przyczynił się do powrotu kina wojennego na światowe ekrany. Przyczynił się do tego jego ogromny rozmach realizacyjny. Ponadto oferował aktorstwo na najwyższym poziomie. "Szeregowca Ryana" cechuje ogromny realizm scen batalistycznych. Nie tylko poprzez fantastyczny dźwięk i zdjęcia ale naturalistycznie pokazane obrażenia biorących udział w bitwach żołnierzy. Żaden nakręcony zarówno wcześniej jak i później film wojenny nie zrobił na nas takiego wrażenia.

Fabuła koncentruje się na wydarzeniach mających początek wraz z desantem alianckich wojsk w Normandii. Sceną otwierającą właściwą opowieść jest kultowy już atak na "Omaha Beach". Widzowie obserwują tutaj masakrę wielu aliantów za sprawą twardego niemieckiego oporu. Spielberg w tej trwającej kilkanaście minut sekwencji dziurawi żołnierzy kulami, spala ich, topi, pozbawia ich kończyn i eksponuje wnętrzności rannych. W trakcie desantu poznajemy głównych bohaterów, którzy później zostaną wysłani na ratunek jednego z czterech braci Ryan. Siłą obrazu jest bardzo dobre nakreślenie charakterów owych postaci. Mamy więc kreowanego przez Hanksa, charyzmatycznego dowódcę grupy - kapitana Millera, religijnego snajpera Jackson'a, pyskatego Reibena, tchórzliwego Upham'a czy opiekuńczego medyka Wade'a. Taka realizacja pozwala widzowi na angażowanie się w losy żołnierzy.

Wspomniane postacie są kreowane przez bardzo dobrych aktorów. Gdyby nie oni, z pewnością twórcy nie osiągnęliby takiego stopnia zaangażowania widza. Hanks, którego wymieniliśmy wyżej tworzy jedną z najlepszych kreacji w karierze. Na ekranie widzimy też Toma Sizemore'a, Edwarda Burns'a, Matta Damona i tu ciekawostka - na wielkim ekranie debiutuje fan szybkich aut Vin Diesel. Kolejnym elementem tworzącym cały klimat jest reżyseria. Według Hudsona, jest to najlepsze dzieło Spielberga. Według Dwayne'a jedno z najlepszych. Zgadzamy się jednak z tym, że odwala tu kawał dobrej roboty. Film wedle słynnej zasady zaczyna się trzęsieniem ziemi a potem napięcie już tylko wzrasta ! Nie ulega wątpliwości, że to w głównej mierze jego zasługa. "Szeregowiec Ryan" może nie pasować fabularnie osobom które drażni amerykański patos. Główny wątek fabularny polegający na wysłaniu grupy żołnierzy po nic nie znaczącego z punktu widzenia kampanii wojennej szeregowca może budzić mieszane uczucia. Nam jednak ten patos nigdy nie przeszkadzał wobec tego nie świdrujemy fabuły pod względem 100 % racjonalnego postępowania sztabu. Należy też zauważyć, że nadrzędnym celem Spielberga nie było przedstawienie arcywymyślnej fabuły, ale ukazanie dramatu i okrucieństwa wojny z perspektywy zwykłych żołnierzy.

Nie można omawiać "Ryana" nie wspominając o niesamowitych scenach batalistycznych. Zastanawiamy się pisząc to, którą scenę batalistyczna preferujemy bardziej - czy lądowanie w Normandii czy długą walkę we francuskim miasteczku. Po prostu obie są tak niesamowite i tak realistyczne, że nie sposób ich sklasyfikować. Pewne jest jedno, obydwie zostawiają w tyle wszystkie tego typu sceny w innych wojennych filmach. Najmniej odstaje chyba trwająca 3/4 filmu bitwa z "Helikoptera w ogniu". Na wielkość tych scen składa się fantastyczny dźwięk, bardzo wymyślne zdjęcia Janusza Kamińskiego stylizowane na kroniki wojenne. Nawiasem mówiąc jeden z 5 Oscarów, przypadł w udziale właśnie Kamińskiemu. Spielberg nie boi się pokazywać przemocy taką jaka jest o czym napomknęliśmy już we wstępie. "Szeregowiec Ryan" to bardzo brutalny film lecz przez to tylko i wyłącznie zyskuje, ponieważ napawa wręcz obrzydzeniem do wojny. 

Piętno odciśnięte przez to arcydzieło nie ograniczyło się tylko do kinematografii ale i do rynku gier video. Każdy zapalony gracz pamięta emocje towarzyszące graniu w "Medal of Honor" czy "Call of Duty". Twórcy gier do tego stopnia czerpali z "Ryana", że w ich produktach znalazły się niemalże kalki scen z filmu.
Podsumowując pierwszy seans "Szeregowca Ryana" na zawsze utkwił w naszej pamięci. Z racji tego iż oglądaliśmy go po raz pierwszy będąc w gimnazjum, pamiętamy pełne zapału dyskusje na przerwach o poszczególnych scenach. Z biegiem czasu dalej lubimy wrócić do tego wspaniałego widowiska z nie mniejszymi emocjami niż to miało miejsce w okresie dojrzewania. Polecamy ten film zarówno facetom jak i kobietom. Znamy z autopsji przykład, w którym jedna z kobiet ocenia ten film bardzo podobnie.

A na Was jakie wrażenie zrobił "Ryan" ?

Dwayne&Hudson

środa, 16 maja 2012

Gore-szące kino [ Z pełnym jajem ]

W ostatniej dekadzie w światowym gatunku horrorów, brylować zaczął typ Gore. Twórcy w tym gatunku horrorów mają ciężkie zadanie, ponieważ oprócz obrzydliwości występujących na ekranie, wypadałoby, aby była opowiedziana ciekawa historia, tak jak miało to miejsce w pierwszej części "Piły". Uogólniając, filmy w stylu Gore powinny posiadać bardzo brutalne sceny, oraz jak to filmowi wypada interesującą fabułę. Niestety wielu realizatorów skupia się tylko i wyłącznie na rzezi. Dlaczego? Ponieważ koniunktura idzie w górę, dzięki rzeszy łaknących krwi nastolatków. Skoro twórcy mogą zarabiać grubą kasę na dystrybucji takich dzieł, to my chyba możemy poznęcać się nad tymi dziełami w stylu ekranowych czarnych charakterów.

Zaczęło się rewelacyjnie, część pierwsza "Piły" od której zaczęliśmy swoją przygodę z typem Gore, urzekła nas w pełni. Kolejne części mówiąc delikatnie dupy nam już nie urwały. Zamiast pójść, tak jak to miało miejsce w części pierwszej we wciągającą fabułę, scenarzyści postanowili wciągać włosy bohaterom w jakieś dziwne mechanizmy, co wiązało się z nietypowym zabiegiem plastycznym, który pozbawiał bohaterkę skóry i eksponował jej naturalne wnętrze. Efekt? Nówka sztuka nieśmigana.
Innym zajebistym pomysłem na poprawienie urody i odciążenie zmysłu wzroku było wsadzenie bohaterowi noży w oczy, a to wszystko w pięknym 3D. Nie wiemy czy miało to przyciągnąć "wzrok" widzów, czy skierować otwór gębowy w stronę pudełka po zjedzonym jeszcze przed reklamami popcornem i wywołać hafta.
Wyobraźcie sobie jeszcze scenę, w której widzimy gościa przypiętego zardzewiałymi łańcuchami z każdej strony. Niestety nie pamiętamy czy jeden z owych podprowadzonych łańcuchów był zamieszczony w najciemniejszym elemencie ciała bohatera. Jedno jest pewne, aby uciec przed tykającą bombą, postać musiała zagrać w "zerwanie się psa z łańcucha". Czy się udało? Nie zachęcamy, ale jeżeli chcecie zobaczcie to sami.
Postacią scalającą wszystkie części, nieważne czy oddychającą samą, z respiratora czy z pod ziemi jest wielki mistrz cierpienia i nieoceniony architekt narzędzi tortur/eksterminacji, pan Jigsaw. Człowiek o skomplikowanym profilu psychologicznym, który w ciągu całej serii umarł ze 150 razy. Nie przeszkadza to jednak w pierwszoplanowości postaci, gdyż zostawił rzeszę następców i pełno wskazówek. Nie zdziwiłoby nas gdyby w 15. części wskazówki znalazły się w czeluściach Rowu Mariańskiego, 20. na Marsie, a 50. w dupie jednego z głównych bohaterów. Trzymamy kciuki za scenarzystów kultowej serii i liczymy, że ich kolejne produkcje dadzą nam wiele tematów do "profesjonalnej" analizy.

Kolejnym dziełem, które chcielibyśmy wspomnieć jest sygnowany nazwiskiem Quentina Tarantino, Hostel. Dlaczego Quentin zdecydował się wesprzeć ten projekt nie wiemy. Wiemy za to, że film ten nie nadaje się do pokazywania go przed spożyciem pokaźnej ilości alkoholu. Drugą część tej perełki mamy w planach, aczkolwiek nauczeni doświadczeniem z jedyneczki, nie podchodzimy do niej bez pół litra. Generalnie bardziej w napięciu od tego filmu trzyma sytuacja gdy kolega nalewa kieliszek nie chcąc utracić ani kropli. Na początku filmu mamy obrazki, które ukazują nam szczęśliwą amerykańską młodzież i w sumie nie wiadomo czy ten film będzie kolejną debilistyczną komedyjką o cudownych nastolatkach z USA, czy faktycznie obrzydliwym horrorem?. W trakcie napisów końcowych nadal nie znamy odpowiedzi na to pytanie. Porywającą fabułę napędza pojawianie się i znikanie co chwila kogoś z grupki żądnych erotycznych wrażeń młodzieńców. Bohaterowie są tak wyraziści, że gdyby sami nie wspominali o zniknięciu jednego z nich to nikt by tego nie zauważył. Zaginieni pojawiają się w słowackiej trupiarni na "zabawie" z rzeźnikiem. Rzeźnik jest również tak wyrazistym gościem, że gdy się pojawia to tylko uzupełniać kieliszek, bo znów nic się nie dzieje. Podsumowując scen gore jest w filmie z 10 minut. Reszta wyłączając wszędobylskie cycki jest milczeniem. Polecamy Hostel na zwykłą posiadówkę, gdyż zaangażuje on tak widzów, że posiadówka przerodzi się w wielką potańcówkę, bo oglądać tego dzieła to się w skupieniu nie da.

Opisywany gatunek ma jeszcze przynajmniej kilka propozycji na ucztę kinomana, jednym z takich dzieł jest "Dom woskowych ciał". Cóż więcej pisać o tych filmach. Można napisać o aktorstwie czy muzyce, ale po co skoro w tych kategoriach jest naprawdę kiepściutko. Możemy pochwalić tylko twórców za realistycznie urywane głowy, miażdżone korpusy, czy inne rozczłonkowania, oraz to, że potrafią trafić w target i zarobić niemałe pieniądze. Wspomnieć należy również o popularności. Jakby na to nie patrzeć, chociaż nie jest to gatunek który lubimy i chociaż się nad nim poznęcaliśmy w tym tekście to i tak postanowiliśmy zobaczyć te produkcje.
A wam jak podobają się horrory typu gore?

                                                                                                                         Dwayne&Hudson

poniedziałek, 14 maja 2012

Gdy zamiast "na film" idziemy "do kina" [ Z pełnym jajem ]

W życiu każdego osobnika męskiego przychodzi moment gdy jakaś dziewczyna wydaje nam się idealną osobą na randkę. Podyktowane to jest czynnikami których tutaj opisywać nie będę, bo raz - nie to miejsce, dwa...każdy wie o co chodzi i po cholerę to w ogóle opisywać :) U specyficznej grupy kinomana idealnym miejscem na randkę jest kino. Dlaczego ? Bo można w nim obejrzeć film a po seansie porozmawiać siłą rzeczy na ulubiony temat. Cóż...co najmniej dziwne, poświęcać się filmowi w 100% gdy obok siedzi interesująca i nie rzadko piękna dziewczyna. Powiecie, że może nie być wcale interesująca - otóż musi, kinoman wybrał czyli kinomana zainteresowała. To poświęcanie filmowi głównej uwagi ma miejsce oczywiście tylko w przypadku ortodoksyjnych "filmowców" ale miejsca na świecie, jakby nie patrzeć, ma.

Przeskoczmy już kosztujące wiele nerwów niektórych chłopaków zaproszenie wybranki. Po prostu uznajmy, że się zgodziła i dorzućmy jej szczery uśmiech. I teraz się zaczyna, dobór filmu. Błyskotliwy człowiek zapyta dziewczyny, na co sobie życzy. Bardziej zdecydowany zarzuci propozycję. Jeśli dziewczyna wybierze film, to ekstra. Inna sprawa co to będzie... Ale gdy nie ? Na kinomaniaku spoczywa teraz podwójna presja. Raz, film ma się jej podobać, dwa - no musi się podobać bezwględnie bo przecież jak będzie wyglądał w jej oczach jako znawca kina zabierając ją na drętwą chałę. Nie kontrujcie mnie teraz frazą " Jeśli się ze sobą będą dobrze czuć to film nie ważne czy dobry czy zły " - wierzcie, dla kinomaniaka BARDZO WAŻNE. Taki to już człowiek. No dobra, bierzemy na tapetę opcję sprawdzenia kinomaniaka. Jako, że cały repertuar noszą w głowie dopychając po kieszeniach jeśli już tam się nie mieści, od razu ustalona jest godzina i film. Chłopiec wybrał sensację. Obok były ze trzy komedie romantyczne i dwa horrory...Ale, że komedie były polskie a horrory na poziomie serii " Piła " to kibicujmy mu dalej ;)

Nadchodzi sobota. Albo piątek. Albo...no w sumie każdy dzień tygodnia to może być. Nadchodzi TEN WIECZÓR. Albo...ok, to MUSI być wieczór ;) Nasz bohater stoi pod kinem i czeka. Bo pewnie dziewczyna się trochę spóźni. Nie zawsze tak jest, uczciwie mówię ale uczciwie uznajmy, że pewnie tak będzie. To delikatnie, żeby nie było linczu - 4 minuty się spóźniła. Wchodzą po bilety. I...no i teraz jest problem. Bo tak - nie są razem, nie wiadomo co z tego będzie. Dodatkowo weźmy pod uwagę, że nie znają się wyjątkowo dobrze. Bilety są drogie. Chłopak jednak podejmują jedyną naprawdę słuszną decyzję i chce płacić za oboje. Jak dziewczyna nie protestuje to dobrze. Jak protestuje to też dobrze, bo będzie na popcorn i colę. Ale nie, nie! Wtedy protestuje nasz kinoman i po seriach protestów dziewczyna odpuszcza. Różnie to bywa więc stwórzmy sobie niewiadomą czy płacił on, czy oboje, czy jeśli on to była dyskusja i czy jeśli oboje to też była dyskusja. Po prostu mają te bilety :D Kierunek - stoisko ze wspomnianymi wyżej łakociami. Biorą zestaw dla dwojga bo więcej i taniej. Czasy łatwe nie są, wiadomo. A może z innego powodu to robią ? Może jest romantyczniej ? Współczynnik romantyzmu na filmie sensacyjnym jakoś wyrównać trza. Dalej kolejka do sali, 1/4 popcornu już nie ma. Wejście, zajęcie miejsc. Reklamy....

....i nie ma już ponad połowy popcornu. Gasną światła, zaczyna się. Początek seansu przebiega spokojnie, szczególnie ze strony kinomaniaka. Po prostu patrzy w ekran. Pośród huku strzałów i rozbijanych aut nie zauważa wypisanego na twarzy dziewczyny pożądania jakiegokolwiek zainteresowania z jego strony. Połowa filmu, popcorn skończony, cola już powoli w drodze do toalety. Dziewczyna wykona teraz gest który zmieni już całą drugą połowę filmu - zirytowana obojętnością weźmie sprawy w swoje ręce i za rękę nie swoją złapie ręką swą. I teraz dopiero kinomaniak przypomniał sobie, że nie jest w kinie sam i oprócz pełnej sali, obok jest dziewczyna która ; tak, dobrze sobie przypomniał - podoba mu się. I co on teraz zrobi ? Na ekranie napięcie wzrasta, rozbito już cały szrot samochodów a zapowiada się na kolejne dwa. A obok, nie zainicjowany przez niego kontakt fizyczny wzbogacony o półuśmiech na widok jego zdezorientowanej twarzy. Szybka analiza : Film - Dziewczyna, Strzelanina - Przytulanie, Wątek główny - Wątek poboczny...Można się zagotować od myślenia ! I w tym punkcie kulminacyjnym wyjaśnia się wszystko. Kinomaniak przez duże "K" skłoni się ku filmowi zostawiając siedzący obok siebie, w swoim mniemaniu "wątek poboczny", na później. Decyzja co najmniej debilistyczna i fatalistyczna w wydźwięku. Kinomaniak przez duże "K", opatrzony jednak zdrowym rozsądkiem i faktycznym zainteresowaniem dziewczyną przeniesie się już z pójścia "na film" na "do kina". Jak potoczy się wszystko dalej ? No o tym na pewno nie tutaj ;)

Podsumowując tą hipotetyczną historyjkę, muszę wyjaśnić, że celowo uwypukliłem nieco stereotypowe myślenie. Nie każdy kinoman oddaje się w pełni swojej pasji nie zauważając wydarzeń ważniejszych. Nie każda dziewczyna krzywi się też na gatunki zdawałoby się typowo "męskie". No i z popcornem też można się nieco wstrzymać w kolejce i na reklamach ;) Niemniej, zdarzają się w życiu sytuacje gdy zarówno panowie jak i panie nie poświęcają odpowiedniej uwagi partnerowi/ partnerce - jak to w życiu. Dlatego tekst, choć prześmiewczy, nie odbiega w moim odczuciu zupełnie od rzeczywistości ;)

                                                                                                                                             Dwayne

Mocne uderzenie superbohaterów [Co w filmie piszczy]

Kiedy kilka miesięcy temu znajomi pytali mnie czy czekam na premierę filmu "Avengers", odpowiadałem wprost, że ta produkcja nie interesuje mnie aż tak mocno jak inne, które mają powstać w roku 2012. Po prostu nigdy jakoś bardzo mocno nie jarały mnie filmy, w których głównymi postaciami byli superbohaterowie. Takie dzieła zazwyczaj charakteryzują się bardzo dobrymi efektami specjalnymi czy widowiskową, szybką akcją co oczywiście jest ich wielkim plusem, lecz zazwyczaj brakuje mi w nich jednej istotnej dla mnie rzeczy a mianowicie dobrej, zaskakującej fabuły.

Moje zdanie o filmie "Avengers", zaczęło się zmieniać w momencie, gdy w sieci pojawiły się pierwsze opinie oraz oceny z zagranicy. Na IMDB wielkie szaleństwo, ponieważ po premierze w USA film ten zajmował w rankingu miejsce w pierwszej 10. Teraz sytuacja się trochę uspokoiła i film spadł na miejsce 31, ale i tak to wielki sukces, bo takie filmy zazwyczaj nie plasują się na tak wysokich miejscach. Przedwczoraj "Avengers" miało swoją premierę w Polsce i co ciekawe na naszym najpopularniejszym portalu filmowym czyli Filmwebie, jego ocena także jest zaskakująco wysoka. Jeżeli chodzi o komentarze pod filmem to większość jest pozytywna, ale żeby nie było aż tak miło to zdarzają się osoby, którym ta produkcja się nie spodobała. No cóż to już jest kwestia gustu.

Kolejnym argumentem za tym aby pójść na seans tego filmu jest jego Box Office. W pierwszym weekendzie zarobił ponad 200 milionów dolarów. W drugim zyski co prawda spadły o połowę, ale i tak wystarczyło to aby pobić rekord ustanowiony przez film "Avatar". Zobaczymy jakie będzie dalsze zainteresowanie "Avengersami", lecz trzeba uczciwie przyznać, że mają bardzo duże szanse aby ogólnie pobić finansowo filmy Jamesa Camerona.

Kończąc już tego posta muszę przyznać, że moja ciekawość odnośnie filmu "Avengers" bardzo mocno wzrosła. Coś w tym filmie musi być, skoro jego ocena jest tak wysoka, skoro posiada tak dużo pozytywnych komentarzy oraz, że tyle osób już było na jego seansie. Ja osobiście mam ogromną nadzieję, że ten film naprawdę mnie czymś zaskoczy. Myślę, że zarówno ja, jak i Dwayne niebawem wybierzemy się do kina, aby móc szerzej opowiedzieć o plusach i minusach tego dzieła.

                                Hudson                


niedziela, 13 maja 2012

Festiwal w Gdyni [ Co w filmie piszczy ]

Nie było niespodzianek na 37 ceremonii rozdania nagród w filmowych w Gdyni. "Film Festival" zdominowało głośne dzieło Agnieszki Holland pt. "W Ciemności". Dramat wojenny zdobył nagrody w 9 kategoriach, w tym za najlepszy film i reżyserię. Występujący w głównych rolach Robert Więckiewicz oraz Agnieszka Grochowska zostali uhonorowani za najlepsze występy pierwszoplanowe.
Wynik polsko - rumuńskiej kooperacji - " Droga na drugą stronę", zajął drugie miejsce pod względem liczby wyróżnień. Film otrzymał ich trzy, w tym nagrodę specjalną Jury.

                                                                                                                                                      Dwayne

sobota, 12 maja 2012

Senna akcja pełna emocji [Z pełnym filmem]

14 pozycja w rankingu top 250 najpopularniejszego na świecie internetowego serwisu filmowego IMBD. Na naszym polskim gruncie 18 miejsce na top 100 Filmweba. Imponujący wynik finansowy. Przypadek, a może arcydzieło? Przed nami "Incepcja". Surrealistyczny thriller, który zrobił na nas ogromne wrażenie.

Co nas tak bardzo urzekło w tym filmie. Przede wszystkim "Incepcja" skłania do dyskusji, żadna produkcja od dłuższego czasu nie spowodowała u nas tak żywego debatowania. Film jest przedstawicielem tych dzieł, w których wspaniałe efekty specjalne, są dodatkiem do rewelacyjnej fabuły. Największą siłą "Incepcji" jest nie podawanie widzowi na tacy wyjaśnień. Nawet po kilkukrotnym obejrzeniu wciąż nie jesteśmy pewni wszystkich wątków. Niewątpliwym atutem "Incepcji" jest zastosowana wielogatunkowość. Przez 2,5 godziny przewija nam się science- fiction, sensacja i dramat. Dzięki takiej konstrukcji dzieła, w połączeniu z perfekcyjną realizacją, wciąż chcemy do niego wracać. Dowodem naszych słów są niekończące się spekulacje na forach filmowych nawet 2 lata po premierze.

Ważnym składnikiem, każdego filmu jest aktorstwo. A w tym jest ono najwyższej próby. Di Caprio w głównej roli usilnie udowadnia, że piękny chłopiec z "Titanica" czy "Romea i Julii" to już przeszłość. Sprawdza się tutaj zarówno w scenach akcji, jaki i dramatycznych dialogach. Udowodnił tym, że jest aktorem bardzo wszechstronnym. Reszta obsady zarówno szeroko znana jak i zdobywająca dopiero popularność, również pokazała się z bardzo dobrej strony. 

Strona techniczna filmu to istny majstersztyk. Zróżnicowanie krajobrazów wzbogaca piękne zdjęcia. Bardzo dobre zmontowanie nie pozwala gubić się widzowi, gdy akcja ma miejsce na kilku płaszczyznach. Nowatorstwo efektów wizualnych przywodzi na myśl opad szczęki po obejrzeniu pierwszej części "Matrixa". Nie od dziś wiadomo, że w filmie fabularnym, klimat i emocje buduje muzyka. Odpowiedzialny za tą warstwę Hans Zimmer spisał się na 6+. "Incepcja" posiada dla nas osobiście najlepszy soundtrack od lat. Takie utwory jak Time czy Dream is Collapsing, można słuchać latami, niekoniecznie podczas seansu filmu. Co bardzo ciekawe, muzyka towarzyszy scenom przez niemalże cały film. Buduje to wspaniały klimat i winduje w górę emocje widza.

Reasumując Christopher Nolan stworzył w naszym odczuciu, ponadczasowe dzieło, którego światowa kinematografia nigdy nie zapomni. Film można spokojnie postawić na tej samej półce co takie hity jak: "Terminator 2" czy wspomniany wcześniej "Matrix". Życzylibyśmy sobie jak i widzom, aby tak genialne filmy pojawiały się w kinie znacznie częściej.

piątek, 11 maja 2012

Twórczy Klan [ Z pełnym Jajem]

Już od kilkunastu lat na antenie Telewizji Polskiej, Polacy mogą fascynować się losami rodziny Lubiczów. W skład familii wchodzą doktór Lubicz wraz ze żoną, bohaterski Jerzy herbu siekiera wraz ze żoną oraz przybraną ciotką z Kazachstanu pt. "Bożesz Ty mój", uderzającym, wspaniałym, zachodnioazjatyckim akcentem. Główną gwiazdą tej telenoweli jest a raczej był Ryszard, właściciel najczystszych rąk na świecie. O co chodzi w "Klanie"?... Tego to nawet chyba twórcy nie wiedzą.

Główną osią fabularną telenoweli są rożnego rodzaju dziwne relacje rodziny ze znajomymi i rodziną. Dla przykładu zajebistym problemem jest impreza u Oli. Impreza owa stawia na nogi śpiącego w ubraniu Ryśka, który goni zdecydowanego na wszystko przybranego syna Macieja. Maciej uprzednio komunikuje rodzicom, że idzie na imprezę o pierwszej w nocy. Kolejny akt przenosi nas pod mieszkanie Oli, kiedy to Maciej wściekle bije pięścią w drzwi. Ryszard przytomnie zaznacza synowi, aby nie stukał zbyt mocno bo ludzi pobudzi. Uwaga tym przytomniejsza, że na całe osiedle wali muzyka. Kolejne sceny to wyjątkowo obraźliwy przytyk: "Uwaga kolędnicy" do Rysia z synem. Słysząc taki epitet można się naprawdę wk...ć ;).

Kolejna sytuacja z domu Lubiczów. Tym razem chodzi o naszego bohaterskiego Jerzego i jego przecudowną próbę ocalenia rodziny przed bandytami. A teraz opis trzymającej w napięciu sceny, porównywalnej wręcz z końcówką filmu "Siedem". W spokojnym domu Jerzego niespodziewanie pojawiają się ubrani na czarno mężczyźni. Z kontekstu można dowiedzieć się, że zjawiają się po Polę. Ale jest to tak istotne jak zużycie bieżnika w moich kapciach. Chodzi o formę zainscenizowania sceny. Należy dodać, że panowie mówią tak wyraźnie i precyzyjnie, że nie wiadomo czy chodzi o jakąś osobę, czy chcą oni kupić kawałek gruntu z posagu Jerzego. Gdy awantura w domu osiąga apogeum, mianowicie włamywacze wściekle szarpią się z domownikami, Jerzy wracając zapewne z pracy, słysząc krzyki i zawodzenia zza drzwi, dobywa w standardzie instalowanej w Golfie siekiery i niczym Janosik rusza rodzinie na ratunek. Jeśli nie podoba się wam Janosik to przypomina również Toma Cruise'a w drugiej części "Mission impossible". Prawdziwa akcja zaczyna się jednak w środku. Jerzy wpada do domu mija wszystkich po drodze, dobiega do alarmu i ciśnie guzik. Żeby jeszcze bardziej wystraszyć napastników rzuca pełne patosu hasło: "Jeżeli panowie nie opuścicie tego domu, to będziecie mieć do czynienia z policją i ochroną". W prawdziwym życiu włamywacze z pewnością wyśmialiby pana Jurka, natomiast w prorodzinnym, nadrealistycznym Klanie włamywacze niemal srają w gacie po tej groźbie i opuszczają w pośpiechu posiadłość.

 Przerobiliśmy już sąsiedzką awanturę i najście według "Klanu", czas na szaloną zabawę w wykonaniu młodzieży. Bożenka pod nieobecność rodziców postanawia zorganizować imprezę prawie jak w Amsterdamie. Niestety towarzystwo nie dopisuje. Zamiast piwa wolą sok malinowy, zamiast wódki, wolą pogibać się naturalnie w biodrach.  Zamiast normalnej muzyki wolą muzykę jak z polifonicznych dzwonków na stare komórki. Ogólnie wygląda to tak jakby w szpitalu psychiatrycznym, pensjonariusze placówki dostali zezwolenie na szalony melanż. W skrócie siedmioletnie dziecko jest Dejotem. Organizatorka niema najmniejszej siły przebicia. A osoba z zespołem Downa, za swój największy atut uznaje pełnoletność. Gdy wszelkie animozje zostają zażegnane, impreza rusza z kopyta niczym koń, pod górę o nachyle 100 stopni. Bez komentarza...

Podsumowując takiej papki to nawet niemowlęcie w misce nie widziało, takich pierdół to nawet po litrze sobie kumple nie opowiadają. Tak żenującego poziomu intelektualno- rozrywkowego nie widział nawet youtube do momentu wrzucenia filmiku "co się stało". Tych bzdurnych opowieści jest jeszcze wiele wiele więcej, ale ten post musiałby trwać tyle co "Klan". Poziom scenariusza tego serialu dla myślącego człowieka jest zerowy. Przebija się przez niego jakaś propaganda szczęśliwej rodziny i ogłupianie nie do końca świadomej części społeczeństwa. Żal tylko, że faktycznie chora osoba jest narażana na ogromne szyderstwo bezlitosnego internetu. Scenarzyści powinni pomyśleć 5 razy zanim dadzą mu do wypowiedzenia tak idiotyczne kwestie. Opinie o "Klanie" pozostawiamy wam. Zapraszamy do komentowania.

                                                                                                                                   Dwayne&Hudson

Najgorętsze nadchodzące premiery tego roku [Co w filmie piszczy]

Rok 2012 przyniesie kinomaniakom  wiele arcyciekawych, różnorodnych propozycji filmowych. Dla fanów komiksów na pierwszy plan wysuwają się premiery Batmana i Spidermana. W polskich kinach jako pierwszy pojawi się "Niesamowity Spider-Man", będący rebootem serii. Poprzednie 3 filmy w reżyserii Sama Raimiego spotkały się ze zróżnicowanymi opiniami widzów i krytyki. Nowa wersja przyniesie nowego odtwórcę głównej roli, znanego z "Social Network" - Andrew Garfield'a. Tegoroczny "Spider-Man" nakręcony został w nowej, udoskonalonej technologii co przełoży się na efektowność filmu względem starszych części. Ponadto zastosowana została technika 3-D która spotyka się wciąż ze skrajnością opinii. Jak będzie to wyglądać pomiędzy drapaczami Nowego Jorku, przekonamy się w okresie letnim. Drugą produkcją opartą na komiksie jest oczekiwany z ogromnym zainteresowaniem "Mroczny Rycerz Powstaje" w reżyserii Christophera Nolana. Poprzednia część osiągnęła zarówno ogromną popularność jak i spektakularne wyniki finansowe w wielu krajach. Czy stało się to za sprawą nagłej śmierci Heatha Ledgera wcielającego się w nagrodzoną pośmiertnym Oscarem rolę Jokera, czy faktycznej jakości filmu pozostawiamy osobistej ocenie. Niżej podpisani, skłaniają się jednak ku wielkiej jakości obrazu. Nowy Batman przeniesie nas w przyszłość ponieważ rozgrywał się 8 lat po wydarzeniach w części drugiej. Powrócą wszyscy znani bohaterowi z poprzednich Nolanowskich części, natomiast głównym czarnym charakterem będzie Bane - inteligentny i odznaczający się wielką siłą fizyczną łobuz ;) Drugim fajerwerkiem obsadowym będzie Kobieta Kot, już porównywana z legendarną rolą Michelle Pfeiffer u Tima Burtona. Oczekiwania fanów są ogromne gdyż będzie to ostatni Batman w reżyserii Nolana. Wobec tak wysoko zawieszonej poprzeczki przy okazji części drugiej, wszyscy liczą na coś niesamowitego.

Miłośnicy dynamicznej sensacji również w tym roku nie będą się nudzić w kinie. W sierpniu do polskich kin zawita nowa część Bourne'a - "Dziedzictwo". W tej części widzowie mogą się spodziewać jednej wielkiej niespodzianki, mianowicie jest to pierwszy "Bourne" bez Bourne'a ;) Matta Damona zastąpi coraz bardziej popularny Jeremy Renner. Po zwiastunie możemy się spodziewać identycznej stylistyki kręcenia, czyli dynamicznego, ostrego montażu i zdjęć.Warto także wspomnieć o tym, że filmie pojawi się Edward Norton który ma na koncie wiele artystycznych i finansowych hitów. Wobec rozgorzałej dyskusji o braku Damona, chcielibyśmy nadmienić o ocenianiu dopiero po premierze i przypomnieć, że w powieściach Jason Bourne również zniknął po trzeciej części. W październiku pojawi się kolejna część Bonda, po raz 3 z Danielem Craigiem w roli głównej. Zagorzali fani oczekują rehabilitacji po słabszym "Quantum of Solace". "Skyfall" zapowiada się bardzo interesujące ze względu na obsadę. Craigowi towarzyszyć będą między innymi Ralph Fiennes oraz Javier Bardem. Hiszpański aktor najprawdopodobniej wcieli się w czarny charakter. Trudno mieć obawy o jakość jego gry, gdyż za taki charakter postaci otrzymał Oscara za rolą w filmie "To nie jest kraj dla starych ludzi". Za reżyserię odpowiada Sam Mendes - debiutant w kinie akcji. Ciekawe, czy film sensacyjny w jego wykonaniu osiągnie tak samo wysoki poziom jak jego dramaty takie jak "American Beauty" czy "Droga do szczęścia". Oczekujemy !
Skoro o kinie akcji mowa, nie sposób nie wymienić "Niezniszczalnych 2" - gratki dla kina akcji starej daty. W obsadzie same gwiazdy : Sylvester Stallone, Bruce Willis, Arnold Schwarzenegger, Jean Claude Van-Damme, Chuck Norris i wielu innych gwiazdorów. Pierwsza część nie mogła pochwalić się aż tak ekscytującą listą płac. Niemniej był to udany hołd Stallone'a dla fanów kina akcji lat 80-tych i 90-tych. Zwiastun drugiej części robi prawdziwą furorę w sieci i podsyca oczekiwanie. My sądzimy, że druga część nie tylko dorówna pierwszej ale i ją jakościowo  prześcignie i znów poczujemy się jak za szczenięcych lat przed odtwarzaczem VHS ;)

Maniacy Science-Ficition a przede wszystkim serii "Obcy", już zagryzają palce przed premierą "Prometeusza". Dlaczego ? Otóż, za reżyserię będzie odpowiadał twórca pierwszej części - Ridley Scott, natomiast fabuła ma być prequelem serii. Film zapowiada się świetnie również ze względu na obsadę. W głównych rolach wystąpią Charlize Theron, Noomi Rapace ( znana ze szwedzkiej trylogii Millenium) oraz będący na wielkiej fali, charakterystyczny Michael Fassbender. Zwiastun sugeruje powrót do dawnej stylistyki kręcenia i budowania klimatu grozy w połączeniu z nowoczesnymi efektami specjalnymi. Ostatnio wypłynęło oficjalne potwierdzenie, że "Prometeusz" ma się ukazać w kategorii wiekowej "R", czyli według amerykańskiej skali od lat 17. Fani odetchnęli z ulgą ponieważ nie zobaczą kolejnego hitu w formule "dla dzieci" - jak postąpiono z ostatnią "Szklaną Pułapką".
I wreszcie najbardziej oczekiwana na świecie premiera, "Hobbit: Niezwykła podróż". Twórcą będzie Peter Jackson odpowiedzialny za trylogię "Władcy Pierścieni". I teraz uczciwie, trylogię uwielbiamy ale po zapoznaniu się z książką mamy mieszane uczucia co do warstwy fabularnej "Hobbita". Przepraszamy wszystkich fanów ale z całym szacunkiem przez niemal całą książkę, krasnoludy z hobbitami chodzą po lesie, śpiewają i wynika z tego zajmujące kilka stron spotkanie z trollami. Dopiero w końcówce pojawia się smok i bitwa 5 armii. W naszym odczuciu, aby film nie był nużący potrzebne mu są dodatkowe wątki, dodane przez scenarzystę. Co ciekawe, film składać się ma z dwóch części (!). Zachodzimy w głowę co będzie ciekawego dziać się w pierwszej. Cóż, jak wyżej wspomnieliśmy oceniać film można dopiero po premierze, to tylko spekulacje. Jako fani trylogii, liczymy, że pisząc to jesteśmy w wielkim błędzie ;)

Podsumowując, przed nami bardzo gorące lato i jesień. Życzymy sobie jak i czytelnikom ogromnych, pozytywnych emocji dzięki wyżej wymienionym produkcjom.
            
                                                                                                               Dwayne & Hudson