Kopiowanie i rozprowadzanie tekstów bez zgody autorów jest zabronione. Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 28 listopada 2012

Od niego wszystko się zaczęło. Ten Rambo ten...[Z Pełnym Filmem]


Tytuł filmu, który dziś postanowiliśmy przybliżyć wszedł słownika mowy potocznej w sytuacjach gdy określamy kogoś nad przeciętnie uzdolnionego w szeroko pojętej sztuce wojennej. Po prostu "Rambo". Nadmienić trzeba, że na ten stały element popkultury ogromny wkład miały 2 kontynuacje, ale już pierwowzór starczyłby do powstania tego zjawiska. "Pierwsza krew" jest najspokojniejszą częścią ale posiada najwięcej napięcia i oglądając to po raz pierwszy nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak się ta opowieść zakończy. Wielki wkład w tak długą żywotność tego dzieła miała kreacja Sylvestra Stallone'a który zapoczątkował tu, swój image tytana kina akcji.


Ale od czego zaczęła się historia Rambo? Ano, przybywa sobie weteran wojny wietnamskiej do spokojnego miasteczka odwiedzić kolegę. Wszystko byłoby piknie gdyby nie fakt, że kolega zmarł a Rambo na swojej drodze spotkał nadgorliwego szeryfa który pała wyjątkową niechęcią do weteranów wietnamskich. Jego postawa odzwierciedla ówczesne dla Stanów Zjednoczonych realia, gdy powracający wojskowi mieli bardzo utrudnione życie z uwagi na niechęć dużej części ludności. Szeryf jednak nie zdaje sobie sprawy z kim ma tak naprawdę do czynienia. Cały konflikt ma swoje zarzewie w tym, że John nie chce opuścić miasta i zawraca z jego granicy wbrew woli szeryfa. Trafia do aresztu, gdzie jest poniżany przez funkcjonariuszy a w szczególności psychopatycznego zastępcy sierżanta - Gualta. Jak to się kończy? Rambo siłą opuszcza posterunek i ucieka w las. A tam, król jest tylko jeden...
Wiele osób zarzuca "Rambo", że jest dziełem nierealistycznym. Nie do końca się z tym zgodzimy. Cała siła przewaga komandosa nad pokaźnymi siłami stróżów prawa oparta jest na jego doświadczeniu przeciwstawionemu słabemu wyszkoleniu jednostki z małej miejscowości. Gdy dodamy do tego, wybitny instynkt przetrwania i fabularnie rozrysowany spryt i umiejętności Johna Rambo - dojdziemy do wniosku, że jest to całkiem realistyczny obraz sensacyjny. To dopiero w kolejnych częściach twórcy robią z Rambo cyborga. Pamiętajmy o tym, gdy chcemy zbyt pochopnie zaszufladkować w tym względzie pierwszą część.


W "Pierwszej Krwi", pierwsze skrzypce gra obsada aktorska. O klasie roli Stallone'a niech świadczy jego późniejsza filmografia. Ponadto, jego w takiej roli po prostu świetnie się ogląda i jest na tyle przekonujący, że możemy uwierzyć, że taki facet naprawdę potrafi dać niezłego ognia, grupie wiejskiej policji. Kolejnymi bardzo mocnymi punktami są Brian Dennehy w roli głównego oponenta i Richard Crenna w roli pułkownika Trautmana- anioła stróża Rambo. Dennehy wspaniale oddaje niechęć, przeradzającą się wraz z rozwojem fabuły w obsesje schwytania niesfornego komandosa. Natomiast Crenna to taki typowy wojskowy przełożony który może być uznawany za przyszywanego ojca podopiecznego. Ciekawostką obsadową jest fakt, że nie ma w niej...żadnej kobiety. Wyjątkiem jest jedynie scena z początku filmu, gdy Rambo rozmawia  o swoim zmarłym przyjacielu, z kobietą właśnie. Trochę to dla nas minus, gdyż brakuje przez to elementu estetycznego. Cóż, zostaje podziwianie bardzo ładnej fauny i flory. Ale to jednak nie to samo :)

Za co tak bardzo lubimy "Rambo"? Przede wszystkim za tego Stallone'a tego :) Po kolejne, to za wciągającą fabułę i multum napięcią. Po trzecie to za ukazanie siły ludzkiego charakteru w obliczu zagrożenia ale nie tylko stricte, zagrożenia życia ale być może przede wszystkim za przeciwstawienie się ogólnej niechęci dla ludzi uczestniczących, chcąc nie chcąc w niepopularnej politycznie wojnie. Warto rozwinąć nieco tą myśl i pochwalić twórców za podjęcie tego tematu i ukazanie do czego takie pochopne postępowanie może doprowadzić. "Rambo" uwielbiamy też za to, że dał początek odłamie kina w którym później brylować mógł sam Stallone czy Schwarzenegger. I kończąc te peany, po prostu nie wyobrażamy sobie dzieciństwa bez tego filmu i tej postaci. Należy dodać, że obydwoje oglądaliśmy "Rambo" niezliczoną wprost ilość razy i za każdym tym razem tak samo nas wciągał i tak samo się nam podobał. Po prostu ponadczasowa klasyka męskiego kina akcji.
                                                 Dwayne & Hudson

3 komentarze:

  1. Rambo to świetna postać, lubię szczególnie pierwsze trzy części. Wprawdzie czwartą też uważam za udaną, ale jednak brakuje w niej tego specyficznego klimatu jaki cechuje kino akcji lat 80-tych. A co do tego braku kobiet - Rambo to nie Bond i nie ugania się za dziewczynami, cały czas bierze udział w wojnach, a wojny to raczej typowo męskie rozgrywki. Z tego co pamiętam, to w trzeciej części też nie było kobiet, ale w 'dwójce' (tu będzie SPOILER) Julia Nickson miała dość fajną rolę, lecz poprzez uśmiercenie jej postaci twórcy jednoznacznie podkreślili, że na żadne romanse i happy endy nie ma miejsca w życiu Johna Rambo, który wiecznie podąża drogą wojownika :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też uwielbiam "Rambo"
    [prywata] poderwałam na ten film swojego narzeczonego proponując mu wspólne oglądanie w pksie :)[/prywata]
    rewelacyjny jest ostatni monolog, dla mnie - najczystsza kwintesencja skutków wojny w Wietnamie.

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. @Mariusz - Dla mnie zawsze trzecia część była zdecydowanie najsłabszym ogniwem tej serii. O wiele bardziej podobała mi się część najnowsza, gdzie nie dość, że był to bardzo udany powrót Johna Rambo to jeszcze, dzięki temu filmowi na wielkie ekrany powróciło prawdziwe kino akcji. Co do kobiet to oczywiste jest, że nie są one potrzebne w tym filmie bo najważniejszy jest główny bohater, ale w naszych recenzjach już się tak przyjęło, że o elemencie estetycznym musimy chociaż jedno zdanie napisać ;)

    @Kinomaszyna - Powiem Ci, że naprawdę masz głowę na karku, wykorzystać Rambo do poderwania chłopaka, no jest to metoda, na którą większość mężczyzn może się złapać. Powinnaś to zdecydowanie opatentować ;)
    Pozdrawiam
    Hudson

    OdpowiedzUsuń