Kopiowanie i rozprowadzanie tekstów bez zgody autorów jest zabronione. Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 19 listopada 2012

"Gangster"-ska gangsterka [Z pełnym Filmem]


Od dawna na ekranach kin nie mieliśmy okazji oglądać dobrych filmów w gatunku gangsterskim. Opisywany dziś film o jakże subtelnym tytule "Gangster" przełamuje ten impas. Na tą produkcję czekaliśmy już od dawna, głównie za sprawą wspomnianego już deficytu na tego rodzaju kino oraz jednej z decyzji obsadowych to jest udziału Toma Hardy'ego. Jest to aktor, który według nas wdziera się gwałtownie do ścisłej czołówki Hollywood. Z roli na rolę nasza sympatia wobec niego idzie ostro w górę. Wracając już do sedna "Gangster" na pewno nie stanie się następcą "Ojca Chrzestnego", "Nietykalnych" czy "Chłopców z Ferajny", ale od razu wiedzcie, że zasługuje na dużą uwagę i potrafi dostarczyć czysto filmowej rozrywki.

W tym filmie najbardziej rzuca się w oczy niespieszny styl narracji i bardzo udanie z tym kontrastujące nagła i dynamiczna eskalacja przemocy. Sprzyja temu fabuła, powstała na bazie autentycznych wydarzeń z czasów amerykańskiej prohibicji. Mianowicie mamy tutaj historię trzech braci, zajmujących się rozprowadzaniem alkoholu po ich rodzinnym hrabstwie. Wszystko układa się po ich myśli do momentu przybycia skorumpowanego prokuratora i jego prawej ręki agenta specjalnego Rakesa. Wszyscy związani z nielegalnym biznesem ulegają "propozycji" płacenia haraczu poza braćmi Bondurant. Taka decyzja wierzących we własną legendę niezniszczalności rodziny prowadzi do konfrontacji, której podporządkowana jest cała dalsza oś fabularna. 


Reżyser filmu John Hillcoat bardzo umiejętnie buduje napięcie i świetnie prowadzi całą to historię. Nawiązując do naszego początkowego wniosku o kontraście stonowanej opowieści z gwałtowną przemocą trzeba przyznać, że twórca idealnie czuje się w takim stylu. Cały film odróżnia się od klasycznych dzieł gangsterskich tym, że nie opowiada o wielkomiejskiej mafii, tylko o rzezimieszkach z prowincji. Co prawda pojawia się w nim mafia z Chicago, ale nie odgrywa tutaj kluczowej roli. Być może przez to "Gangster" nie posiada tego specyficznego klimatu występującego w klasykach, nie mniej jednak nie obcy jest mu odpowiedni dla gatunku nastrój i swego rodzaju unikalny klimat.

Obsada aktorska to Niemal idealny aspekt tej produkcji. Wspomniany wyżej Tom Hardy wykreował świetną, wiarygodną rolę twardego i nieustępliwego drania,który nie boi się śmierci. Główny oponent grany przez Guy'a Pearce'a nie odstaje poziomem. Jest okrutny, szalony i obsesyjnie pedantyczny. Jedynym kontrapunktem dla kreacji Pearce'a jest obecność w obsadzie Gary'ego Oldmana, występującego w wyrazistej ale niestety epizodycznej roli. Po obejrzeniu filmu, niektórym widzom może przytrafić się refleksja, że dobrze byłoby zamienić ich rolami. Jedynym minusem w tej świetnej obsadzie jest udział Shia LaBeoufa. Musimy uczciwie oddać, że nie jest to jakieś dno aktorskie, ale do poziomu wyżej wymienionych jeszcze sporo mu brakuje. Ponadto jego aparycja i styl gry nie spotykają się na tej samej drodze z charakterem kreowanej przez niego postaci. Postaci kobiece nie wybijają się ponad przeciętność, a jeśli brać pod uwagę element estetyczny to Jessica Chastain góruje nad Mią Wasikowską ;).



"Gangster" jest również bardzo dobrze zrobiony od strony technicznej. Bardzo ładnym plastycznie zdjęciom towarzyszą odpowiednio wykonane, sugestywne sceny przemocy. Jakby tego było mało wszystko odbywa się przy akompaniamencie dobrej muzyki. Najtrafniejsze słowo oddające jej charakter to klimatyczna. Warto pochwalić też scenografię i ogólne oddanie klimatu lat 30. W pamięci zapada wygląd wioski, która kojarzy się z osadami występującymi w westernach.  

Cieszy nas to, że gatunek kina gangsterskiego ponownie gości w kinach. "Gangsterowi" z pewności "nie grozi" los gatunkowych klasyków i nigdy nie będzie obrazem cytowanym przez pokolenia. Jest to natomiast film, który ogląda się z niezwykłą przyjemnością i mocno wybija się na tle rzemieślniczych średniaków. Podejmowany przez niego temat nie był nam wcześniej znany co spowodowało większe zaskoczenie tym do jakiego rozwiązania doprowadził. Dla nas było to zaskakujące i jeśli nawet podkoloryzowano to na potrzeby filmu to nie sposób nie uznać tego za poważny atut w sytuacji gdy od filmu jako formy rozrywki oczekujemy między innymi zaskoczenia. Gorąco polecamy i jesteśmy bardzo ciekawi waszych opinii na temat ile tak naprawdę gangsterki w "Gangsterze".

Dwayne & Hudson

5 komentarze:

  1. W tym roku kino gangsterskie powstało z umarłych - premiera "Gangstera" i niedoszła premiera "Gangster Squad" pokazuje, że nowe pokolenia filmowców chcą się brać za ten gatunek i bardzo dobrze bo kina gangsterskiego nigdy za wiele. Tym bardziej jeśli za robotę bierze sie taki fachowiec jak Hillcoat. W dużej mierze zgadzam się z waszą recenzję. Na moim blogu możecie przeczytać moje wypociny na temat tego bardzo udanego filmu :)

    http://skazanynakino.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. tyle gangsterki ile niej w tekstach Nicka. Moim zdaniem to dobrze, że znowu popularny temat prohibicji został pokazany od strony "wiejskiej". Tej miejskiej jest wystarczająco chociażby w "Zakazanym Imperium" w którym brakowało mi tego spojrzenia.
    Olek

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi też podobał się ten film. Powiem więcej-dawno się tak nie wkręciłam, a nie powiem, żebym jakoś specjalnie jarała się takimi motywami.Co do La Beoufa, to uważam, że był ok, ale bez szału. Szkoda, że tak mało pokazano Oldmana, no ale cóż- widać nie wszystko może być perfekcyjne;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiele osób wypowiada się o tym filmie w bardzo dobry sposób. Generalnie zawsze gdzieś tam obijał mi się o uszy ten tytuł, choć z drugiej strony odrzucał LaBeouf, który w sumie był wystarczającym powodem, żeby puścić film obok uszu. Teraz jednak sądzę, że mimo wszystko będzie warto zapoznać się z tą produkcją.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna recenzja zapraszam do mnie http://filmyktorewidzialem.wordpress.com/2012/11/28/gangster-lawless-2012/

    OdpowiedzUsuń