Kopiowanie i rozprowadzanie tekstów bez zgody autorów jest zabronione. Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Dzień w którym zatrzymała się kinematografia przez ufiaka Klaatu [Z Pełnym Jajem]


Gdy pierwszy raz usłyszeliśmy o filmie "Dzień w którym zatrzymała się Ziemia" pomyśleliśmy, że może to być bardzo udane kino. Po obejrzeniu kadrów sądziliśmy, że będzie to produkcja w jakimś niewielkim chociaż stopniu w gatunku katastroficznym, niestety jest tylko i wyłącznie w gatunku katastrofalnym. Przede wszystkim fajnie, że w filmie mającym w fabule inwazję kosmitów w ogóle nic się dzieje. Wyjątkami były może z 3 sceny: kosmicznej szarańczy, które w całości dostępne są na portalu filmweb w dziale "Dzień w którym zatrzymała się Ziemia - zdjęcia" czy akcje z jakimś wielkim Iron Manem, którego istnienia w tym filmie do dzisiaj nie rozumiemy. Oprócz tego to co się dzieje przez niemal 2 godziny to nuda, smęty i gadający Klaatu. Klaatu oprócz tego, że se gada to se chodzi, wchodzi se do kibla, potem se z niego wychodzi i sypie pseudo - mądrościami pod mostem. Bywa też, że jest badany wykrywaczem kłamstw, a tak w ogóle to zanim se to wszytko robi to se wychodzi z błyszczącej kuli. Do czego się to sprowadza? Klaatu przyleciał sobie zniszczyć gatunek ludzki, ale jednocześnie chce ich ocalić. Myślimy, że on sam się jeszcze nie zdecydował co on chce w ogóle robić na tym świecie.

Jeżeli jesteśmy już przy głównej postaci to należałoby wspomnieć o obsadzie. W jedną z "najdynamiczniejszych" ról w swojej karierze wcielił się Keanu Reeves. Napiszemy krótko, jaki poziom filmu taka główna rola, czyli po prostu słaba. W roli sumienia świata wystąpiła Jennifer Connelly, legitymująca się wysokim współczynnikiem elementu estetycznego. Dobrze, że wygląda tak a nie inaczej bo gdyby nie to-  mogło być jeszcze nudniej. Reszta obsady to osoby, które zazwyczaj grają bardzo charakterystyczne role. Tutaj coś się chyba nie powiodło, bo ani Johna Cleese'a ani Kathy Bates ani Roberta Kneppera zupełnie nie pamiętamy. Na ten moment nie pamiętamy również reżysera, scenarzystów, autora muzyki, której nie pamiętamy również a także chłopaka od zalewania kawy obsadzie nie pamiętamy. Generalnie więcej nie pamiętamy niż pamiętamy. Może to jest sprawka nikczemnego Klaatu, którego wyjątkowo zapamiętaliśmy.

Film ma bardzo fajne efekty specjalne, szkoda tylko, że maks kilka. Sceny akcji też są bardzo fajne tylko, że ich też praktycznie nie ma. Zdjęcia też stoją na bardzo wysokim poziomie, Keanu Reeves został naprawdę rewelacyjnie sfilmowany w garniturze i to by było na tyle jeśli chodzi o aspekty techniczne. Ach przepraszamy, jeszcze dźwięk - film nie jest niemy więc parafrazując klasyka; fajerwerków nie ma, ale też jest zajebiście. Można więcej wspomnieć o Iron Manie, naprawdę fajny złom, który stoi przez większość filmu i się nie rusza, a jak się rusza to nie skrzypi. Zaletą jego nieruchliwości jest to, że na wadze - na skupie, łatwo byłoby wycenić wartość żelastwa.

W ostatnich naszych słowach tego tekstu chcielibyśmy spojrzeć bardziej serio na to filmidło. Sam pomysł zrezygnowania z efekciarstwa na rzecz fabuły jest godny pochwały i w tym naprawdę drzemie potencjał. To nie jest tak, że jak siadamy do filmu o inwazji z kosmosu to musi się sypać cały Nowy Jork czy inne amerykańskie miasto. Jednak jeśli brak efektownej rozwałki to niech nadrabia fabuła i prowadzenie historii a tutaj nie nadrabia nic, film się ciągnie, ma jakieś wyeksploatowane do cna frazesy i jest po prostu denny. Ta filmowa katorga jest remakiem klasycznego rzekomo obrazu z 1951 roku. Możliwe że jest to film o wiele ciekawszy, ale najprawdopodobniej długo się o tym nie przekonamy. Chyba, że stawiacie flaszkę i dajecie nam namiar na kopię.
Dwayne & Hudson

2 komentarze:

  1. Ja nigdy nie wybaczę Reeves'owi zniszczenia "Draculi" Coppoli swoją koszmarna grą aktorską. A ten film to pewnie tak wspaniały smaczek jak wszystkie słynne produkcje Uwe Bolla:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie wkur*iał ten mały dzieciak przez cały film, genialny był robot co zeżerał wszystko no i oczywiście cudowna wizja małego Chińczyczka w McD <3 Mnie osobiście film bawił, ale dostarczył mi rozrywki dlatego stwierdzam, że nie jest zły :)

    OdpowiedzUsuń