Kopiowanie i rozprowadzanie tekstów bez zgody autorów jest zabronione. Obsługiwane przez usługę Blogger.

czwartek, 20 września 2012

Pluszowy miś 18+ [Z Pełnym Filmem]



Proszę państwa oto miś. Miś jest znany już od dziś. Na imię mu Ted i przebija inne niedźwiedzie osobistości charyzmą i możnością wypalenia trawy i wypicia alkoholu. Ponadto misiek bluźni na potęgę, wyśmiewa wszystko i jest oryginalnym kochankiem i pracownikiem. Jest to miś na miarę naszych czasów i możliwości.

Seth MacFarlane do tej pory znany był przede wszystkim jako twórca bajek dla dorosłych. Jego sztandarowym projektem jest Family Guy, którego przyznajemy się, nie widzieliśmy żadnego odcinka. Jednak po zapoznaniu się z pełnometrażowym projektem tego pana to może ulec zmianie. Najpierw był zwiastun widziany w kinie, swoją drogą świetnie pomyślany gdyż jego początek stylizowany na romansidło, fantastycznie skontrastowało wejście pluszaka z wielkim przytupem. Mianowicie widzimy go podczas uspokajania dorosłego faceta bojącego się grzmotów. Najbardziej oryginalne nie było nawet zestawienie żywego, pluszowego misia z trzydziesto-paro latkiem, ale urocza, ujmująca wulgarność tej sceny. Wiadome było, że "Ted" ma potencjał a potem? Zbierał dobre recenzje i osiąga wysokie wyniki w światowym jak i polskim box office.

Fabuła "Teda" nie jest specjalnie wyszukana. Mamy tutaj zakochaną parę i jej problem, który polega na trudności dorośnięcia głównego bohatera. Oryginalny za to jest pomysł wprowadzenia pluszowej zabawki z dzieciństwa gadającej ludzkim głosem. Dodatkowo to co wyróżnia tą komedię to cały klimat wynikający z totalnego jechania po bandzie twórców. Dziecinna zabawka i jej ewentualne seksualne ekscesy, podatność na używki i "fuck na fucku" to przyznacie ciekawy kontrast i pomysł przezabawny już sam w sobie. Należy wspomnieć, że twórcy nie poprzestają na kontrastowaniu tego zjawiska, ale idą dalej czego przykładem jest chociażby prolog filmu zaaranżowany na film familijny. Nie spodziewajcie się oryginalnych rozwiązań czysto fabularnych bo scenariusz idzie jak po sznurku. "Fajnie, kryzys, zagrożenie, pięknie". Ale nie o to tutaj chodzi drodzy Państwo, cała zabawa to dialogi i gagi z udziałem miśka.

Ważnym elementem każdego filmu jest jego obsada aktorska. W "Tedzie" możemy podziwiać Marka Wahlberga i Milę Kunis w rolach głównych. Wahlberg gra na swoim poziomie, jest zabawny i to za co można go wyróżnić to odnajdywanie się w graniu z komputerowym stworem. Mila Kunis jest śliczna i urocza (jak praktycznie każda postać kobieca w tym filmie) ale przy okazji usilnie udowadnia, jak dobrą i przyjemną w odbiorze jest aktorką. Nie ulega wątpliwości, że pierwsze skrzypce gra tutaj Ted. Użyczający mu głosu reżyser i scenarzysta Seth MacFarlane wykonał kawał dobrej roboty. Jest charakterystyczny, przezabawny w akompaniamencie swojej listy dialogowej i kradnie film z hukiem. Na drugim planie w pamięć zapada Giovanni Ribisi, który gra idiotę z najprawdopodobniej trudnym dzieciństwem, serwując swojemu opasłemu synalkowi dokładnie takie samo. Choć robi to w dobrej wierze.
Filmowi towarzyszy również przyjemny soundtrack, pojawia się w nim nawet Queen. Wykonany przez speców od efektów specjalnych pluszak robi naprawdę fajne wrażenie.

Czy film opierający się na wulgarności i konstrukcji pt. "gag na gagu" ma potencjał na większy przekaz? Otóż tak "Ted" to film o dorastaniu i relacjach między zakochanymi osobami. MacFarlane unaocznia nam, jak niebezpieczne może być pozostanie w dziecięcej mentalności dorosłego człowieka i dodatkowo w tle na przykładzie Ribisi'ego ukazuje problem z jednej strony z trudnym dzieciństwem, które w kontynuacji może prowadzić do rozpieszczania dzieci za wszelką cenę. Nie są to jakieś oryginalne, odkrywcze tezy, ale dobrze o tym przypomnieć ludziom, bo jakby nie patrzeć są to problemy poważne. Celem nadrzędnym filmu jest jednak dostarczanie rozrywki i salw śmiechu. Zapewniamy, że to obraz nie na tak zwany raz, ale na niektórych scenach zaśmiewać się będziemy wielokrotnie. Naszymi faworytami są dyskusje miśka z szefem, zorganizowanie imprezy na spontanie z udziałem Flash Gordona czy rozgrywka pluszaka w szczerość czy odwagę z udziałem prostytutek. Jeśli lubicie typowo głupkowaty, wulgarny humor Made in USA to zaręczamy, że po wyjścia z kina zapragniecie aby wasz pluszak z dzieciństwa przemówił i zorganizował wspomnianą już imprezę "na spontanie". Bardzo gorąco polecamy ten film i wyczekujemy jego kontynuacji.

Dwayne&Hudson

czwartek, 6 września 2012

Prawdziwie brutalny romans [ Z Pełnym Filmem ]



Niedawno, światem kina wstrząsnęła wiadomość o samobójczej śmierci Tony'ego Scotta. Nie ulega wątpliwości, że ten reżyser stworzył wiele wybitnych filmów. Myślimy, że najlepszym wyrazem hołdu dla jego dorobku w wykonaniu fanów filmu, jest przypomnienie sobie jednego z jego największych dzieł. Dziś przypominamy kultowy "Prawdziwy Romans" według scenariusza Quentina Tarantino.

"Prawdziwy Romans" nie posiada na pewno statusu kultowości za fabułę. Jest ona dość banalna. Para przypadkowo poznanych kochanków postanawia wyruszyć w podróż w celu upłynnienia narkotyków zdobytych w wyniku strzelaniny w imię miłości. Kultowe są tu; sposób realizacji filmu, dialogi czy wreszcie pojawianie się praktycznie "co scena" jakiejś wielkiej filmowej gwiazdy.A mamy tu takie nazwiska jak Oldman, Slater, Pitt, L. Jackson, Gandofini, Hopper, Walken, Kilmer, Arquette, Sizemore...I jeszcze trochę ;)

Co bardzo ważne, przy takim zabiegu, poza paroma wyjątkami, każda z tych postaci jest charakterystyczna i zapada w pamięć. Mamy tutaj nawet coś na kształt pojedynku aktorskiego w wykonaniu Hoppera z Walkenem. Ich scena dialogowa to istny majstersztyk humoru i napięcia i zarazem kwintesencja stylu Tarantino. Gdy już dojdziemy do niej, nie mamy wątpliwości kto przysiadł i stworzył skrypt. Po jej obejrzeniu, nie mamy też wątpliwości skąd wywodzą się sycylijczycy ;) Skoro o humorze mowa, to zaznaczyć trzeba, że pomimo dominującego wątku sensacyjnego i miłosnego wiele tu na niego miejsca. Sceny z Pittem czy sam sposób zachowania Oldmana który nie wiadomo czy jest wariatem, idiotą czy debilem :D Zagrał to wspaniale. Dwójka głównych bohaterów, czyli Slater I Arquette również tworzą zapadające w pamięć kreacje. Technicznie, film, to najwyższy poziom. Dźwięk, sceny akcji - wszystko jak trzeba. Ostatnia scena strzelaniny w apartamencie przeszła do historii i jest powielana do tej pory przez innych twórców. I tutaj to akurat zasługa, wspomnianego Scotta który w filmach wspaniale czuł akcję. W trakcie całego seansu możemy usłyszeć naprawdę dobre partie muzyczne pod batutą, między innymi Hansa Zimmera. Świetnie buduje ona klimat, co jest np. bardzo odczuwalne we wspomnianej scenie strzelaniny.

Ciekawostką jest fakt iż, film posiada dwa zakończenia. Oczywiście nie zdradzimy, żadnego z nich ale jedno to twór samego Quentina, natomiast drugie to zasługa producentów. Obydwa naszym zdaniem trzymają wysoki poziom a do widza należy decyzja o wspieraniu jednego z nich.
"Prawdziwy Romans" to nietuzinkowy, oj nie nie nie, obraz wyzwalający wszelkie emocje u widza. Czasem bawi, czasem emocjonuje a czasem wstrząsa. Zaznaczamy, że to produkcja starej szkoły czyli brutalna i dosadna językowo. Dodaje o realizmu i po prostu atrakcyjności wizualnej.
Bardzo mocno polecamy wszystkim tym, którzy jeszcze go nie widzieli. Tym samym bardzo takim osobom zazdrościmy bo chcielibyśmy posłuchać jeszcze raz "opowieści o murzynach" i zaskoczyć się pewnymi faktami :) A jak ktoś już widział, to wie, że warto wrócić i to nie raz, nie dwa. "Prawdziwy Romans" = "Prawdziwy Film"!

Dwayne & Hudson