Kopiowanie i rozprowadzanie tekstów bez zgody autorów jest zabronione. Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 31 grudnia 2012

2012 czyli czym piszczały filmy a czym jaja? [Co w filmie piszczy?]


Kończy się nam cudowny 2012 rok. Należałoby z tego powodu zrobić jakieś ogromne podsumowanie tego co działo się zarówno w filmach jak i na naszym blogu. Uznaliśmy, że najlepszą formą takiego zestawienia, będzie dialog. Pozostaje wam tylko podsłuchać oczami nasze gadanie. 

Dwayne: Nie uważasz Hudson, że mijający rok był dla nas naprawdę wyjątkowy? Mam tu na myśli dwie kwestie: po pierwsze filmy, które oglądaliśmy okazały się w większości tak dobre a czasem i lepsze jak się po nich spodziewaliśmy, a po drugie co chyba jeszcze ważniejsze podjęliśmy odważną decyzję o stworzeniu bloga. Czy zgadzasz się ze mną?

Hudson: To prawda, 2012 rok był rewelacyjny. Nasza najpoważniejsza decyzja, czyli założenie bloga, okazała się strzałem w dziesiątkę. Stworzyliśmy to o czym już dawno marzyliśmy, czyli miejsce, gdzie spokojnie możemy w naszym specyficznym stylu opisywać dziedzinę, którą obaj kochamy a mianowicie filmy. Ten rok był również świetny pod względem premier kinowych. Szczerze nie pamiętam, kiedy aż tyle razy byłem w kinie. 


Dwayne: Mam to samo. Też nie pamiętam kiedy ostatnio odwiedzałem nasz poczciwy łódzki "Bałtyk". Chciałbym jednak pozostać na chwilkę przy temacie bloga, podejrzewam, że mamy bardzo podobne odczucia. Co mam na myśli? Odkrytą w sobie przyjemność z uzewnętrznienia się w danym temacie. W tym przypadku są to oczywiście odczucia czysto filmowe. Co więcej uważam, że nie byłoby to tak fajne dla mnie piszącego gdybym nie dorzucał garści swojego poczucia humoru. Sądzę i tym samym mam nadzieję, że owa radość będzie nabierać siły wprost proporcjonalnie do długości współprowadzenia z Tobą "Pół Filmem Pół Jajem". 

Hudson: W tym co mówisz, jest na prawdę bardzo dużo racji i myślę, że ta nasza współpraca będzie trwałą jak najdłużej. Pisanie o filmach i robienie sobie jaj wychodzi nam  na razie bardzo fajnie. To co mnie bardzo cieszy to, że mamy coraz to nowe pomysły i na pewno jeszcze kilka razy naszych czytelników zaskoczymy. 


Dwayne: Pewnie, ja też chcę dalej tryskać pomysłami, żeby nie popadać w monotonię, nie narażać na nią czytelników i dzięki nowością w naszej autorskiej formie bloga po prostu się wyróżniać. Mógłbym jeszcze gadać, że cieszą mnie nowi czytelnicy, słowa pochwał, ale jest to tak oczywiste, że... musiałem to przekazać w taki a nie inny sposób ;) Jeśli o mnie chodzi mogę przejść do filmów.

Hudson: Ok. Przejdźmy zatem do tego co działo się w kinach. Tak jak wspomniałem już wcześniej rok ten był naprawdę urodzajny w świetne premiery. Do najważniejszych należą dla mnie: "Prometeusz", "Mroczny Rycerz Powstaje", "Skyfall" "Niezniszczalni 2", "Gangster" i goszczący niedawno na naszych ekranach "Bogowie ulicy". To na pewno nie wszystkie ważne premiery, ale dla mnie osobiście byłby to filmy najlepsze. Pojawiło się również kilka pozycji, które idealnie wpasowały się w nasz dział, czyli "Z pełnym Jajem". Tutaj na pierwszym miejscu jest zdecydowanie "Kac Wawa". Film, który miał być polską odpowiedzią na Kac Vegas jest zaledwie tworem gównopodobnym;) Drugą produkcją do tego samego działu było " Jesteś Bogiem". Film ten był okrzyknięty wielkim arcydziełem, przede wszystkim dla tego, że opowiadał o klasycznym zespole polskiego Hip Hopu. Do nas absolutnie nie trafił i zniszczyliśmy go naszymi ocenami. 

Dwayne: Wspomniałeś o "Kac Wawa". Polska odpowiedź na amerykański oryginał? Dla mnie poziom odpowiedzi równa się co najwyżej przeciętnemu wysraniu się przez przeciętnego Amerykanina. Tyle ma to wspólnego z Hollywood. Przypomniałeś też o "Jesteś Bogiem" w tym wypadku po prostu się pod Tobą podpiszę, kontynuując wątek dzieł fatalnych dorzucę od siebie takie szajsy jak "Pirania 3DD" czy "Dyktator", który pamiętam Tobie podobał się bardziej, ale dla mnie był bardzo zły. Drugim aspektem, który chcę ubrać podsumowanie tego roku są powroty: większe i mniejsze. Jedynym nieudanym jest Lubaszenko ze "Sztosem 2", nie powiem, że to dno czy jakiś bardzo kiepski film, ale pryzmat wcześniejszych dzieł pana Olafa jak i pierwowzór to znacznie wyższa półka. Do bardzo udanych powrotów podrzucę Mela Gibsona w "Dorwać Gringo", Restart serii "Spider Mana", ponowną zabawę Ridley'a Scotta z gatunkiem science- fiction czy powrót "amerykańskiej szarlotki" z oryginalną obsadą. Dla mnie absolutnym topem tego roku są klimatyczny "Skyfall", epicki "Mroczny rycerz" i VHS XXI wieku czyli "Niezniszczalni 2". Było jeszcze parę filmów lepszych czy gorszych, ale nie świeciły, ani tak dobrą, ani tak złą renomą, żeby wybitnie, obszernie je wspominać. Jesteś w stanie podać swój ulubiony film 2012 roku? 


Hudson: Na pewno jest to bardzo trudne zadanie. Ale jeżeli mam wybrać ten jeden najlepszy film, to dla mnie będzie to zdecydowanie "Skyfall". Tuż za nim będą "Niezniszczalni 2" i na trzecim miejscu film, który sprawił mi ogromną niespodziankę czyli "Mroczny rycerz". Jak doskonale wiesz poprzednie części uznawałem za dobre, ale tak ogromnego wrażenia na mnie nie zrobiły.

Dwayne: Twoje wspomnienie o Batmanie wrzuciło mi do głowy jeszcze jedno dość głośne zjawisko z okresu letniego. Mówię tu o rywalizacji Avengers z Batmanem właśnie. Śmieszą mnie argumenty zwolenników produkcji Marvela, że skoro osiągnęła lepszy wynik kasowy, jest filmem lepszym. Dla mnie to po prostu kwestia gustu i żadne wojenki nie są tu potrzebne. To co mnie natomiast smuci to typowo subiektywna refleksja, że większy popyt na świecie osiąga bardzo dobra, ale jednak plastikowa przy tak monumentalnym filmie jak "Mroczny Rycerz powstaje", rozrywka. W perspektywie może doprowadzić do zwrotu ogółu kinematografii w tę stronę, w jeszcze mocniej drastycznym stopniu. Swoją drogą pełne uznanie dla Ciebie za wybranie jednego najlepszego filmu, gdyż ja mając do wyboru "Skyfall" i Batmana, jestem jak to się mówi głupi i wybieram obydwa. 

Hudson: Warto w tym momencie wspomnieć jeszcze o filmie, który wszedł do polskich kin 3 dni temu. Mówię tutaj o "Hobbicie". Na pewno doskonale pamiętasz, naszą pierwszą reakcję gdy zobaczyliśmy wieść, że Peter Jackson będzie ekranizował tą książkę. W naszych głowach pojawiło się pytanie: jak z tak krótkiej książki zrobić 3 godzinny film? Jeszcze większe zaskoczenie było gdy okazało się, że nie będzie jednej części ,a aż trzy. Do dnia premiery twierdziłem, że ten film to będzie jakieś jedno wielkie nieporozumienie. W tym momencie, gdy pojawia się coraz więcej pozytywnych recenzji, ja mam coraz większą ochotę obejrzeć to dzieło. Co Ty w tej sprawie masz do powiedzenia?

Dwayne: Pamiętam doskonale naszą dyskusję pełną drwin i kpienia. Faktycznie pozytywne recenzje wzbudzają moją ciekawość, ale nadal nie jest to dla mnie premiera, której doznać muszę w kinie, nigdy nie byłem jak wiesz wielkim fanem fantasy, choć przyznam uczciwie trylogia "Władcy Pierścieni" jest przedsięwzięciem wybitnym w skali kinematografii. Wracając do "Hobbita", moją największą ciekawość wzbudza co takiego umieścił w nim Jackson, że z tak krótkiej książki stworzy blisko dziewięcio godzinną sagę.
 

Hudson: Zobaczymy co z tego wyjdzie. Zapewne obejrzymy ten film dopiero po premierze DVD, bo jak świetnie zauważyłeś, do kina na tą akurat produkcję wybierać się nie będziemy. To co mnie najbardziej przeraża to, że ten film puszczany jest w kinach z dubbingiem. Nie wiem po co i na co? Słuchając dialogów w zwiastunie czułem się jakbym oglądał jakąś kreskówkę na popularnym kanale dla dzieci Cartoon Network. Jedno jest pewne Hobbita należy obejrzeć z napisami. 

Dwayne: Zborowski jako Gandalf? Szyc jako Gollum? Po co zrobiono taką wersję? Chyba po to, po co tworzone jest pół naszego bloga... Czas chyba kończyć tą dysputę. Pozostaje mi życzyć naszym czytelnikom wystrzałowej zabawy sylwestrowej a tym samym nie pamiętnego Nowego Roku, a nam dalszej współpracy i sukcesów w prowadzeniu bloga. Tobie indywidualnie życzenia złożę punktualnie w Nowy Rok, gdyż co tu kryć? Nasze kieliszki pełne wódki spotkają się na tym samym stole ;)

Hudson: Dokładnie, życzę wszystkim czytelnikom cudownych imprez sylwestrowych. Spokojnie możemy tego dnia odpuścić wieczorne oglądanie filmów i hucznie świętujmy nadejście Nowego Roku, w którym spokojnie będzie można wrócić do seansów. Jutro szampany i fajerwerki niech strzelają głośno, a my tańczmy, śpiewajmy i bawmy się do białego rana ;) 



Dwayne&Hudson


6 komentarze:

  1. Panowie gratuluję tak świetnie prowadzonego bloga i życzę Wam na przyszły rok jeszcze lepszych filmów do oglądania, jeszcze więcej tekstów na blogu i w ogóle wszystkiego najlepszego!:)

    Ale nie byłbym sobą, gdybym nie odniósł się do Waszych słów określających ten filmowy rok jako bardzo dobry. Ja mam zupełnie odwrotne uczucia. Przez długi czas tak właśnie myślałem, że to będzie świetny filmowy okres, ale niemal wszystko - mniej lub bardziej - zawodziło (Batman, Hobbit, Moonrise Kingdom itd), wiele oczekiwanych filmów ostatecznie nie pojawiło się w tym roku w kinach, więc ja osobiście cieszę się, że ten rok już dobiega końca i po następnym oczekuję wiele, wiele więcej:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wasz blog należy z pewnością do moich ulubionych, znakomicie go prowadzicie. Macie wiele genialnych pomysłów, a te filmowe dyskusje są strzałami w dziesiątkę!

    Jeśli chodzi o najlepszy film 2012 roku, ja stawiam na "Mroczny Rycerz powstaje".

    Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku i więcej radości z blogowania :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Macie genialny blog !
    A wasz dialog jest świetny, widać, że macie wiele pomysłów.
    Trzymajcie tak dalej, życzę wam udanego blogowania w 2013 roku :)

    Jednocześnie zapraszam do siebie http://kino-strefa.blogspot.com/
    blog dopiero co powstał, ale mam nadzieje ze i tak wpadniecie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ograniczacie sie do blockbusterów, zadna to dyskusja. O na prawdę dobrych filmach ani słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając profil bloga, ma się świadomość, że o nich głównie toczy się tu dyskusja ;)
      Dwayne

      Usuń
  5. naprawdę* rzecz jasna, przepraszam za błąd

    OdpowiedzUsuń