Kopiowanie i rozprowadzanie tekstów bez zgody autorów jest zabronione. Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 23 maja 2012

Amerykańscy chłopcy Spielberga [Z pełnym filmem]

Laureat 5 Oscarów, 2 złotych globów i wielki hit kasowy 1998 roku. "Szeregowiec Ryan" to film, który przyczynił się do powrotu kina wojennego na światowe ekrany. Przyczynił się do tego jego ogromny rozmach realizacyjny. Ponadto oferował aktorstwo na najwyższym poziomie. "Szeregowca Ryana" cechuje ogromny realizm scen batalistycznych. Nie tylko poprzez fantastyczny dźwięk i zdjęcia ale naturalistycznie pokazane obrażenia biorących udział w bitwach żołnierzy. Żaden nakręcony zarówno wcześniej jak i później film wojenny nie zrobił na nas takiego wrażenia.

Fabuła koncentruje się na wydarzeniach mających początek wraz z desantem alianckich wojsk w Normandii. Sceną otwierającą właściwą opowieść jest kultowy już atak na "Omaha Beach". Widzowie obserwują tutaj masakrę wielu aliantów za sprawą twardego niemieckiego oporu. Spielberg w tej trwającej kilkanaście minut sekwencji dziurawi żołnierzy kulami, spala ich, topi, pozbawia ich kończyn i eksponuje wnętrzności rannych. W trakcie desantu poznajemy głównych bohaterów, którzy później zostaną wysłani na ratunek jednego z czterech braci Ryan. Siłą obrazu jest bardzo dobre nakreślenie charakterów owych postaci. Mamy więc kreowanego przez Hanksa, charyzmatycznego dowódcę grupy - kapitana Millera, religijnego snajpera Jackson'a, pyskatego Reibena, tchórzliwego Upham'a czy opiekuńczego medyka Wade'a. Taka realizacja pozwala widzowi na angażowanie się w losy żołnierzy.

Wspomniane postacie są kreowane przez bardzo dobrych aktorów. Gdyby nie oni, z pewnością twórcy nie osiągnęliby takiego stopnia zaangażowania widza. Hanks, którego wymieniliśmy wyżej tworzy jedną z najlepszych kreacji w karierze. Na ekranie widzimy też Toma Sizemore'a, Edwarda Burns'a, Matta Damona i tu ciekawostka - na wielkim ekranie debiutuje fan szybkich aut Vin Diesel. Kolejnym elementem tworzącym cały klimat jest reżyseria. Według Hudsona, jest to najlepsze dzieło Spielberga. Według Dwayne'a jedno z najlepszych. Zgadzamy się jednak z tym, że odwala tu kawał dobrej roboty. Film wedle słynnej zasady zaczyna się trzęsieniem ziemi a potem napięcie już tylko wzrasta ! Nie ulega wątpliwości, że to w głównej mierze jego zasługa. "Szeregowiec Ryan" może nie pasować fabularnie osobom które drażni amerykański patos. Główny wątek fabularny polegający na wysłaniu grupy żołnierzy po nic nie znaczącego z punktu widzenia kampanii wojennej szeregowca może budzić mieszane uczucia. Nam jednak ten patos nigdy nie przeszkadzał wobec tego nie świdrujemy fabuły pod względem 100 % racjonalnego postępowania sztabu. Należy też zauważyć, że nadrzędnym celem Spielberga nie było przedstawienie arcywymyślnej fabuły, ale ukazanie dramatu i okrucieństwa wojny z perspektywy zwykłych żołnierzy.

Nie można omawiać "Ryana" nie wspominając o niesamowitych scenach batalistycznych. Zastanawiamy się pisząc to, którą scenę batalistyczna preferujemy bardziej - czy lądowanie w Normandii czy długą walkę we francuskim miasteczku. Po prostu obie są tak niesamowite i tak realistyczne, że nie sposób ich sklasyfikować. Pewne jest jedno, obydwie zostawiają w tyle wszystkie tego typu sceny w innych wojennych filmach. Najmniej odstaje chyba trwająca 3/4 filmu bitwa z "Helikoptera w ogniu". Na wielkość tych scen składa się fantastyczny dźwięk, bardzo wymyślne zdjęcia Janusza Kamińskiego stylizowane na kroniki wojenne. Nawiasem mówiąc jeden z 5 Oscarów, przypadł w udziale właśnie Kamińskiemu. Spielberg nie boi się pokazywać przemocy taką jaka jest o czym napomknęliśmy już we wstępie. "Szeregowiec Ryan" to bardzo brutalny film lecz przez to tylko i wyłącznie zyskuje, ponieważ napawa wręcz obrzydzeniem do wojny. 

Piętno odciśnięte przez to arcydzieło nie ograniczyło się tylko do kinematografii ale i do rynku gier video. Każdy zapalony gracz pamięta emocje towarzyszące graniu w "Medal of Honor" czy "Call of Duty". Twórcy gier do tego stopnia czerpali z "Ryana", że w ich produktach znalazły się niemalże kalki scen z filmu.
Podsumowując pierwszy seans "Szeregowca Ryana" na zawsze utkwił w naszej pamięci. Z racji tego iż oglądaliśmy go po raz pierwszy będąc w gimnazjum, pamiętamy pełne zapału dyskusje na przerwach o poszczególnych scenach. Z biegiem czasu dalej lubimy wrócić do tego wspaniałego widowiska z nie mniejszymi emocjami niż to miało miejsce w okresie dojrzewania. Polecamy ten film zarówno facetom jak i kobietom. Znamy z autopsji przykład, w którym jedna z kobiet ocenia ten film bardzo podobnie.

A na Was jakie wrażenie zrobił "Ryan" ?

Dwayne&Hudson

4 komentarze:

  1. Jak najbardziej pozytywny... wielki plus za użycie oryginalnych czołgów samolotów i wszystkich innych broni to jest to !!! Prawdziwy tygrys nie jakaś atrapa również bron Snajperska Niemca na wierzy ,,Mauser,, i wiele innych. to wszystko nadało realizm tego filmu. ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Maniek Filmowy23 maja 2012 14:14

    "Szeregowiec Ryan" to arcydzieło pod każdym względem. Klasyka gatunku. Pozycja obowiązkowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedyny film Spielberga, którego nie obejrzałem w całości ("War Horse" nawet nie ruszyłem). Wolę "Listę Schindlera" i "Kompanię Braci".

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nigdy nie umiałam docenić kina wojennego, w ogóle mnie to nie rusza, a wręcz usypia. Chociaż jakbym nie widziała wcześniej tego filmu, to po tej recenzji zastanowiłabym się czy by tego nie zrobić ;)

    OdpowiedzUsuń