Fabuła koncentruje się na wydarzeniach mających początek wraz z desantem alianckich wojsk w Normandii. Sceną otwierającą właściwą opowieść jest kultowy już atak na "Omaha Beach". Widzowie obserwują tutaj masakrę wielu aliantów za sprawą twardego niemieckiego oporu. Spielberg w tej trwającej kilkanaście minut sekwencji dziurawi żołnierzy kulami, spala ich, topi, pozbawia ich kończyn i eksponuje wnętrzności rannych. W trakcie desantu poznajemy głównych bohaterów, którzy później zostaną wysłani na ratunek jednego z czterech braci Ryan. Siłą obrazu jest bardzo dobre nakreślenie charakterów owych postaci. Mamy więc kreowanego przez Hanksa, charyzmatycznego dowódcę grupy - kapitana Millera, religijnego snajpera Jackson'a, pyskatego Reibena, tchórzliwego Upham'a czy opiekuńczego medyka Wade'a. Taka realizacja pozwala widzowi na angażowanie się w losy żołnierzy.
Wspomniane postacie są kreowane przez bardzo dobrych aktorów. Gdyby nie oni, z pewnością twórcy nie osiągnęliby takiego stopnia zaangażowania widza. Hanks, którego wymieniliśmy wyżej tworzy jedną z najlepszych kreacji w karierze. Na ekranie widzimy też Toma Sizemore'a, Edwarda Burns'a, Matta Damona i tu ciekawostka - na wielkim ekranie debiutuje fan szybkich aut Vin Diesel. Kolejnym elementem tworzącym cały klimat jest reżyseria. Według Hudsona, jest to najlepsze dzieło Spielberga. Według Dwayne'a jedno z najlepszych. Zgadzamy się jednak z tym, że odwala tu kawał dobrej roboty. Film wedle słynnej zasady zaczyna się trzęsieniem ziemi a potem napięcie już tylko wzrasta ! Nie ulega wątpliwości, że to w głównej mierze jego zasługa. "Szeregowiec Ryan" może nie pasować fabularnie osobom które drażni amerykański patos. Główny wątek fabularny polegający na wysłaniu grupy żołnierzy po nic nie znaczącego z punktu widzenia kampanii wojennej szeregowca może budzić mieszane uczucia. Nam jednak ten patos nigdy nie przeszkadzał wobec tego nie świdrujemy fabuły pod względem 100 % racjonalnego postępowania sztabu. Należy też zauważyć, że nadrzędnym celem Spielberga nie było przedstawienie arcywymyślnej fabuły, ale ukazanie dramatu i okrucieństwa wojny z perspektywy zwykłych żołnierzy.
Nie można omawiać "Ryana" nie wspominając o niesamowitych scenach batalistycznych. Zastanawiamy się pisząc to, którą scenę batalistyczna preferujemy bardziej - czy lądowanie w Normandii czy długą walkę we francuskim miasteczku. Po prostu obie są tak niesamowite i tak realistyczne, że nie sposób ich sklasyfikować. Pewne jest jedno, obydwie zostawiają w tyle wszystkie tego typu sceny w innych wojennych filmach. Najmniej odstaje chyba trwająca 3/4 filmu bitwa z "Helikoptera w ogniu". Na wielkość tych scen składa się fantastyczny dźwięk, bardzo wymyślne zdjęcia Janusza Kamińskiego stylizowane na kroniki wojenne. Nawiasem mówiąc jeden z 5 Oscarów, przypadł w udziale właśnie Kamińskiemu. Spielberg nie boi się pokazywać przemocy taką jaka jest o czym napomknęliśmy już we wstępie. "Szeregowiec Ryan" to bardzo brutalny film lecz przez to tylko i wyłącznie zyskuje, ponieważ napawa wręcz obrzydzeniem do wojny.
Piętno odciśnięte przez to arcydzieło nie ograniczyło się tylko do kinematografii ale i do rynku gier video. Każdy zapalony gracz pamięta emocje towarzyszące graniu w "Medal of Honor" czy "Call of Duty". Twórcy gier do tego stopnia czerpali z "Ryana", że w ich produktach znalazły się niemalże kalki scen z filmu.
Podsumowując pierwszy seans "Szeregowca Ryana" na zawsze utkwił w naszej pamięci. Z racji tego iż oglądaliśmy go po raz pierwszy będąc w gimnazjum, pamiętamy pełne zapału dyskusje na przerwach o poszczególnych scenach. Z biegiem czasu dalej lubimy wrócić do tego wspaniałego widowiska z nie mniejszymi emocjami niż to miało miejsce w okresie dojrzewania. Polecamy ten film zarówno facetom jak i kobietom. Znamy z autopsji przykład, w którym jedna z kobiet ocenia ten film bardzo podobnie.
A na Was jakie wrażenie zrobił "Ryan" ?
Dwayne&Hudson
Jak najbardziej pozytywny... wielki plus za użycie oryginalnych czołgów samolotów i wszystkich innych broni to jest to !!! Prawdziwy tygrys nie jakaś atrapa również bron Snajperska Niemca na wierzy ,,Mauser,, i wiele innych. to wszystko nadało realizm tego filmu. ;]
OdpowiedzUsuń"Szeregowiec Ryan" to arcydzieło pod każdym względem. Klasyka gatunku. Pozycja obowiązkowa.
OdpowiedzUsuńJedyny film Spielberga, którego nie obejrzałem w całości ("War Horse" nawet nie ruszyłem). Wolę "Listę Schindlera" i "Kompanię Braci".
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie umiałam docenić kina wojennego, w ogóle mnie to nie rusza, a wręcz usypia. Chociaż jakbym nie widziała wcześniej tego filmu, to po tej recenzji zastanowiłabym się czy by tego nie zrobić ;)
OdpowiedzUsuń