Kopiowanie i rozprowadzanie tekstów bez zgody autorów jest zabronione. Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

They'll be back! [ Co w filmie piszczy]


24 sierpnia, do polskich kin zawita kontynuacja "Niezniszczalnych". Tym razem Sylvester Stallone zebrał jeszcze bardziej imponującą obsadę aniżeli w pierwszej części. Nie dość, że Schwarzenegger i Willis otrzymali pełnoprawną scenę akcję to dołączają takie tuzy jak JCVD oraz tytan dowcipu i wojny - Chuck Norris. Całość obsady uzupełniają Ci którzy uniknęli eksterminacji w pierwszej odsłonie. Film miał już amerykańską premierę i jeśli wierzyć tamtejszym opiniom szykuje nam się rewelacyjny film akcji, przewyższający część pierwszą. Premiera "Niezniszczalnych 2" czyli upraszczając powrót Arniego na ekran przy akompaniamencie karabinu maszynowego jest świetną okazją do debaty nad kinem akcji z dawnych lat i jego wpływie na teraźniejszość.

Najbardziej charakterystyczne filmy akcji powstawały w latach 80-tych i pierwszej połowie 90-tych. Te filmy cieszyły się popularnością przez wiele lat i nawet dziś wzbudzając uśmiech u widza, ze względu na dużą umowność realizmu chętnie do nich powracamy. Okres ten spajają 3 postacie. Sylvester Stallone, Arnold Schwarzenegger oraz Bruce Willis. Upraszczając, można rzec, że wraz z ich "odejściem" kino akcji podupadło, miejąc na uwadzę oldschool'ową stylistykę. Bruce zaczął grać w ambitniejszych filmach, Arnold zasiadł na fotelu gubernatora a Sylvester...zniknął.  Ku naszej uciesze, nastał rok 2008 i na ekrany powrócił słynny komandos John Rambo. Był to drugi wielki powrót Stallone, gdyż nieco wcześniej powołał ponownie do życia Rocky'ego. Jego jednak pomijamy przy tekście gdyż jest to inny gatunek. Czwarta część "Rambo" którą Stallone sam wyreżyserował i napisał odniosła względny sukces. Na pewno była to gratka dla fanów starego kina akcji. Kto widział, ten doskonale wie o co chodzi. Trup ściele się wyjątkowo gęsto. Krew leje się hektolitrami. To co warto zaznaczyć, to przy całej umowności charakterystycznej dla serii, Stallone nie pominął kwestii postarzenia się swojego bohatera. Mniej tu ganiania po lesie a więcej sprytu i stania za CKM-em. Wychodzi to filmowi bardzo na dobre! Następnie idąc za ciosem "włoski ogier" poszedł o krok dalej i nakręcił "Niezniszczalnych" do których zaprosił większość weteranów kina akcji. Streszczając formę, oglądamy tutaj takie "Komando" tyle, że w kilka osób. Najbardziej charakterystycznym momentem tego dzieła jest krótka bo krótka, ale szalenie emocjonalna scena spotkania trzech weteranów kina akcji. Każdy kto wychowywał się na filmach z tymi panami chciał ich zobaczyć razem na ekranie. Wreszcie, udało się tego dokonać. W drugiej części zobaczymy ich już nie tylko dogryzających sobie w uroczy, przerysowany sposób ale walczących ramię w ramię. Łezka może się zakręci... ;)


Fani rozwałek inicjowanych przez jedynych słusznych bohaterów, mogą zacierać ręcę gdyż "Niezniszczalni 2"  to nie ostatnie ostatnie tchnienie oldschoolu. Kilka dni temu pojawiły się zapowiedzi filmów "The Last Stand" oraz "Bullet To The Head". Główne role grają tam odpowiednio "Austriacki Dąb" i "Włoski Ogier". Nasze odczucia po ich obejrzeniu są baaardzo pozytywne. Pomimo widocznych nowych zmarszczek nasi bohaterowie prezentują się tak jak dawniej. Na wynik finalny przyjdzie poczekać do przyszłego roku. Nie można nie wspomnieć o wspólnym projekcie Stallone'a i Arnolda pt. "The Tomb". Sylvester będzie uciekał z więzienia chyba już 3 raz. Poprzednie 2 ucieczki to 2 klasyki. A tutaj będzie jeszcze Arnie... Jeśli jeszcze mało Wam krzepiących informacji, to w Walentynki (:D) premierę mieć będzie "Dobry dzień na szklaną pułapkę", czyli "A good day to die hard" :) Bardzo mocno liczymy, na kategorię R. Patrząc na materiały z planu, nie jest to niemożliwe. Na zakończenie prezentujemy 2 zwiastuny omawianych filmów, czy "The Last Stand" i "Bullet To The Head". Recenzja "Niezniszczalnych 2" już wkrótce! 
                                                                                    Dwayne & Hudson
 


 

5 komentarze:

  1. "Niezniszczalni" to rzecz, która - wiadomo, ma swoje wady, bywa śmieszna i tak dalej, ale jednak przywraca mnóstwo wspomnień z okresu, kiedy tego rodzaju kino królowało. Może były to filmu klasy B, które nie posiadały nadzwyczajnej fabuły, ale spójrzmy prawdzie w oczy - wypchane były akcją do tego stopnia, że nie sposób było się na nich nudzić. I co najważniejsze - miały świetnych bohaterów. Tak jak piszecie - Stallone, Schwarzenegger, Willis, dla mnie jeszcze zdecydowanie Van Damme, ale i takie postacie jak Michael Dudikoff. To są prwadziwi twardziele, których oglądać na ekranie to prawdziwa przyjemność. A spójrzmy na dzisiejszych bohaterów: Sam Witwicky z Transformerów, Edward ze Zmierzchu czy nawet, akurat przychodzi mi na myśl, Kapitan Ameryka z ostatniego o nim filmu. Gdzie takim bohaterom do prawdziwych twardzieli z dawnych lat? Gdzieś niestety w kinie zatracił się wizerunek prawdziwego faceta, a chcąc przypodobać się widzom i wmawiać im, że każdy z nas może zostać herosem jak chłopak z Kick-Assa, tworzą bohaterów zakompleksionych, niemrawych, sieroty wręcz, które nagle, dzięki jakiemuś wydarzeniu, stają się pełne odwagi. Ja tam nie chcę takich herosków, tęsknię za tymi facetami kina akcji i dlatego "Niezniszczalni" to projekt znakomity i chwała Sly'owi, że się nań zdecydował. Zebrać jeszcze raz tych wszystkich gości i kazać im wybijać bandziorów to pomysł godny ogromnej pochwały. Super sprawa!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wpis - chyba się przekonam do starszych panów (wstyd się przyznać, ale na jedynce usnąłem w drugiej minucie), naturalnie na insze czekam, sam nie wiem na który bardziej. I świetny koment kolegi wyżej pod którym podpisuje się obiema rękami, obiema nogami, własną krwią i flakami wyrwanymi nożem rzeźnickim :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Co tu dużo mówić, świetna recka. Pozdrawiam Piotr

    OdpowiedzUsuń
  4. W pierwszej części "Niezniszczalnych" zabrakło mi jakichś dobrych tekstów, bo na akcję nie można było narzekać. Drugą część uznam więc za lepszą od pierwowzoru, jeśli prócz porządnej rozwałki będzie też zawierała krótkie teksty, które po seansie długo pozostaną w pamięci :) Dobrym pomysłem jest obsadzenie w tej serii, obok dawnych gwiazdorów, Jasona Stathama, który ze współczesnych aktorów kina akcji jest najbardziej charyzmatyczny i odpowiednio wyćwiczony, ćwiczył m.in. capoeirę, karate i ju-jitsu, wykonuje także sceny kaskaderskie, idealnie więc się nadaje do grupy "niezniszczalnych" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na taki film czekaliśmy wiele lat. Opłacało się czekanie, bo zobaczymy naszych twardzieli w jednym filmie. To będzie piękne i niemalże historyczne wydarzenie filmowe ;-)

    OdpowiedzUsuń