Kopiowanie i rozprowadzanie tekstów bez zgody autorów jest zabronione. Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 16 lutego 2013

Teoria spiskowa - wróg numer jeden [Z Pełnym Filmem]



W lutym na naszym blogu pojawiają się przede wszystkim propozycje filmowe, które są nominowane do Oscarów. Dziś czas na nie będziemy tego ukrywać naszego faworyta. W tym roku filmy stoją na naprawdę wysokim poziomie i takiego faworyta było nam ciężej niż zwykle wybrać. Decydujemy się na ten tytuł, gdyż obok fascynującej historii, którą napisało życie mamy do czynienia z perfekcyjnie zrealizowanym thrillerem sensacyjnym. Przed wami nasza opinia o "Wrogu numer jeden".

Wiele osób zarzuca tej produkcji wielką propagandowość. O czym mowa? Od czasów zamachów 11 września powstała bardzo mocno rozbudowana, poparta bardzo ciekawymi wnioskami teoria spiskowa. Głosi ona, że za zamachem stoi amerykański rząd. Jest to temat ogromnie ciekawy i wart obszernej dyskusji. Dlatego też nie będziemy wplatać tego wątku w dużej ilości do naszej recenzji filmu. Z jednej strony dlatego, że jest to temat na innego bloga, a z drugiej chcemy się skupić na wartości samego filmu, który oceniany jest przez wiele osób krzywdząco właśnie przez zwątpienie w winę Osamy Bin Ladena. Nie chcemy rozstrzygać kto ma rację i jak naprawdę było, bo tego się de facto rozstrzygnąć nie da. Da się natomiast docenić kunszt realizacji "Wroga numer jeden" bez względu na genezę wydarzeń.

Przejdźmy już do samej fabuły filmu. Nie ma tutaj niczego zaskakującego, gdyż każdy w mniejszym lub większym stopniu tą historię zna. Reżyserka pozwala nam jedynie albo aż zagłębić się w szczegóły największego polowania XXI wieku. I trzeba przyznać, że wyszło jej to kapitalnie. Każde sceny z pracy agentów CIA, są pokazane w sposób niezwykle wiarygodny. Nie ważne czy obserwujemy przesłuchanie w szopie na odludziu, czy ostrą wymianę zdań w sztabie głównym. Wszystko przykuwa uwagę i pozwala docenić ogrom pracy włożonej przez paradoksalnie nie najwyższe komórki CIA. Można nawet odnieść wrażenie, że wiele kluczowych aspektów polowania było torpedowanych przez tak zwaną "górę". Film wieńczy misternie przygotowana akcja szturmu na fortecę Osamy Bin Ladena. Nie ma tutaj typowej dla kina amerykańskiego widowiskowości. Jest za to zimny i surowy profesjonalizm Delty Force. Zaskoczyło nas to, że spodobał nam się taki sposób przedstawienia tej akcji, gdyż zwykle jesteśmy zwolennikami efektowności. W tym przypadku wielkie słowa uznania dla Kathryn Bigelow za ukazanie tej akcji w sposób niezwykle realistyczny. Ponadto nasz wielki podziw budzi to iż mimo, że doskonale znaliśmy koniec tej historii to jej końcowe i kluczowe fragmenty oglądaliśmy w wielkim napięciu.



Ta produkcja nie byłaby tak znakomita gdyby nie fantastycznie dobrana obsada aktorska. Na pierwszym planie możemy podziwiać, znakomitą Jessicę Chastain, która wcieliła się w upartą w dążeniu do celu, młodą agentkę CIA. Za tą rolę Jessica Chastain ma bardzo duże szanse na zdobycie Oscara w kategorii najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Jej postać bardzo ciekawie ewoluuje na przestrzeni lat. Początkowo jakby zagubiona i nie do końca pewna racji swojej funkcji, staję się twardą, zdeterminowaną maszyną szpiegowska, zaprogramowaną na jeden cel: znaleźć Osamę i zabić. Błyszczy również drugi plan z którego najbardziej podobali nam się Mark Strong - wyjątkowo z włosami ;) oraz Jason Clarke... również z włosami ;). A tak na poważnie, obaj mają przynajmniej po jednej scenie w której kradną dla siebie całą uwagę. O ile Clarke bryluje w scenach przesłuchań członków Al - Kaidy to drugi ma fantastyczny monolog na zebraniu grupy tropiącej Bin Ladena. Dalej pojawiają się np. Kyle Chandler czy James Gandolfini. Reasumując temat aktorstwa nie ma tutaj słabych punktów, stanowi ono o jednej z najważniejszych zalet tego filmu.

"Wróg numer jeden" zabiera nas w totalny klimat Bliskiego Wschodu, również za pomocą zdjęć. Bardzo fajną sprawą jest pokazanie dużej części ostatniej akcji z punktu widzenia żołnierzy wyposażonych w noktowizory. O ile w scenach statycznych czujemy gorący, bliskowschodni klimat to w scenach dynamicznych odczuwamy napięcie towarzyszące żołnierzom dzięki takiemu właśnie akcji - z pierwszej osoby. Muzyka bardzo dobrze współgra z tym co widzimy na ekranie, natomiast więcej należy napisać o dźwiękach. Nie sądziliśmy, że spodobają nam się wystrzały z broni wyposażonych w tłumiki. Ciężko to opisać słowami, ale dla nas efekt był kapitalny.



Reasumując, najnowszy film Kathryn Bigelow jest chyba jej najlepszym filmem i znacznie bardziej zasługuje na Oscara niż uhonorowany tą nagrodą Hurt Locker. Trochę ciężko nam przelać na słowo pisane główne pozytywne odczucie na temat "Wroga numer jeden", ale gdy w rozmowach między sobą używamy frazy "lubię takie filmy" od razu wiemy, że któryś z nas miał do czynienia z czymś naprawdę świetnym. O tym filmie z całą pewnością możemy powiedzieć " lubimy takie filmy".
Dwayne & Hudson

0 komentarze:

Prześlij komentarz