Kopiowanie i rozprowadzanie tekstów bez zgody autorów jest zabronione. Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 29 lipca 2012

"Mroczny Rycerz powstaje" - Recenzja (Z pełnym filmem)


Dzień 27 lipca był dniem na który od dawna czekaliśmy. Na ekrany polskich kin, tydzień po premierze światowej, wszedł "Mroczny Rycerz Powstaje". Nasze oczekiwanie było ogromnych rozmiarów etapem, w naszym filmowym życiu. Od razu należy zaznaczyć, że mieliśmy podzielone zdania co do dwóch poprzednich części:
Dwayne : byłem oczarowany wizją Mrocznego Rycerza w wydaniu Nolana, co zauważyć można w niedawno opublikowanym przez nas rankingu. O ile pierwsza część była rewelacyjna, o tyle jej kontynuacja to dla mnie absolutny majstersztyk kina rozrywkowego. Jeden z ulubionych filmów i kultowa legenda.
Hudson : Mnie natomiast pierwsza część Nolanowskiej trylogii jakoś mocno nie zaintersowała. Uważam, że był to film dobry, dobrze zrealizowany ale po prostu czegoś mu brakowało. Jeżeli chodzi o "Mrocznego Rycerza" to przy tym filmie bardzo dobrze się bawiłem aczkolwiek dostrzegłem w nim kilka minusów które obniżyły ocenę. Należy dodać, że Batman nigdy nie był postacią którą lubiłem.
Skąd zatem dotyczący nas, identyczny rozmiar oczekiwań ? Różni nas, jedynie zamiłowanie do poprzednich części i tym samym oczekiwanie jednego ze względu na ciągłość serii. Identyczny natomiast jest zachwyt promocją. Poczynając od tajemniczego teasera, przez plakaty, bannery, po rewelacyjne zwiastuny filmu. Innym, bardzo ważnym, jeśli nie ważniejszym czynnikiem była ciekawość udźwignięcia przez reżysera presji na arcydzieło. Pamiętajmy, że "Incepcja" podniosła poprzeczkę bardzo wysoko. Ściślej, to sam Nolan, ją tam umieścił. Składając to wszystko do, brzydko mówiąc - kupy. Odliczaliśmy praktycznie kolejne dni i omijaliśmy szerokim łukiem fora filmowe tuż przed premierą w celu uniknięcia spoilerów. Jakie wrażenie zrobił na nas film ? Czy spełnił oczekiwania ? Czy zaskoczył ? Czy podźwignął jakością  faktycznie skalę oczekiwań? Zapraszamy do właściwej już opinii.


Zaczniemy od fabuły. Od razu zaznaczamy, że nie ujawnimy tu niczego czego nie widać było w zwiastunach. A zatem jak się prezentuje ? Prezentuje się w tak imponujący sposób, że film trwający prawie 3 godziny zlatuje jakby trwał; upraszczając- pół godziny. Dosłownie wbija w fotel i pochłania bez reszty. Oprócz tego, że jako całość prezentuje tak arcywysoki poziom, ma momenty przy których szczęki należy szukać pod fotelem. Głównym wątkiem jest, tak jak w tytule, powstanie Batmana. Film zaczyna się 8 lat po wydarzeniach z "Mrocznego Rycerza". Bruce Wayne, zawiesił pelerynę na kołku i po prostu zestarzał się jako człowiek. Wycofał się również z życia istniejąca poza jego odbudowaną rezydencją. Niestety w Gotham pojawia się Bane. Terrorysta odznaczający się niezwykłą siłą fizyczną oraz bardzo wysokim intelektem. To w konsekwencji zmusza Wayne'a do powrotu w czarny kostium. I tutaj zaczyna się "zabawa"...Na starcia ze zwykłymi najemnikami, obecna forma Batmana wystarcza. Kiedy dochodzi do konfrontacji z Bane'em, już tak kolorowo nie jest. Cała atmosfera i choreografia pojedynku zachwyca widza i łapie za gardło. Bardzo ciekawym zabiegiem jest brak podkładu muzycznego w tej scenie. Ewidentnie Nolan chce, abyśmy całą uwagę skupili na wymianie ciosów oponentów. Batman zostaje wręcz zmiażdżony. Jego bezradność może wręcz boleć co bardziej zżytych z postacią widzów. A co się dzieje po walce ? Batman musi "powstać". Tyle ze streszczania. Nolan, rozpisał cały scenariusz wybitnie. Jak zauważa wielu recenzentów, nie spieszy się z opowieścią. Dzięki temu, momenty ważne dla całej opowieści posiadają tak wysokie napięcie. Do całego geniuszu tej fabuły dochodzą świetne dialogi, pełne dramatyzmu i patosu. "Mroczny Rycerz powstaje" ma zdolność do wytwarzania w widzu, wszelkich emocji jakie tylko oferuje kinematografia. Bawi, wzrusza, zaskakuje, przepełnia gniewem. Słowem, istny rollercoaster emocji ze wskazaniem na dramatyzm i trzymanie w napięciu. Więcej napisać nie możemy, bo każda dalsza informacja musiałaby być paskudnym spoilerem. Zostaje kwestia samego zakończenia filmu które zostawiamy sobie...na zakończenie.

Kolejnym aspektem wartym nie mniejszej uwagi jest główny przeciwnik. Nie jest tajemnicą, że jest i będzie porównywany do Jokera. Spieszymy z naszym zdaniem. Jest inny. Zupełnie inny ale tak samo dobry w swojej klasie. Pamiętajmy, że Ledger miał większą możliwość gry aktorskiej. Miał mimikę której Bane mieć nie może ze względu na maskę. Hardy gra tutaj postawą, oczami i dialogiem. A ten wręcz poraża. Modulacja głosu wraz z intonacją aktora daje niesamowity efekt. Gdy tylko coś mówi, skupia na sobie całą uwagę i przeraża. A skoro o przerażeniu mowa. Odniesiemy się tutaj jeszcze raz do Jokera. Jego postać przerażała wprowadzanym chaosem, szaleństwem i nieprzewidywalnością. Bane jest spokojny, precyzyjny, pewny siebie i ma imponującą sylwetkę. On przeraża samym sobą, samym widokiem. Jest brutalny i bezkompromisowy. To jedyne co łączy go z Jokerem. Dla nas postać fantastyczna. Kwestią gustu każdego widza pozostaje który z tych dwóch oponentów zasługuje na większe brawa.



Aktorstwo stoi tutaj na najwyższym możliwym poziomie. Każdy z aktorów pokazał się tutaj ze swojej najlepszej strony. Bale kreuje najlepszą rolę w całej serii. Wyraz jego cierpienia, bezsilności a potem ogromnego samozaparcia i woli powrotu do walki jest autentyczny. Hardy udowadnia jak zdolnym jest aktorem i jak charakterystyczną postać potrafi zagrać. Wielką niespodzianką jest forma Anne Hathaway znanej głównie z zupełnie innych ról. Jest tutaj kapitalna. Zadziorna, seksowna, czarująca i ma autentyczną charyzmę. Angielski reżyser tym wyborem udowadnia, że ma ogromnego nosa do obsadzania ról. Freeman, Caine czy Oldman nie schodzą poniżej swojego wysokiego poziomu. Zaznaczmy, że Caine dostaje najciekawiej rozpisaną postać Alfreda w trylogii. Jest jeszcze Joseph Gordon Levitt, który podobnie jak Hardy udowadnia status gwiazdy. Po skończeniu seansu, sami dowiecie się jak ciekawą rolę przyszło mu zagrać.

Nie sposób ominąć przy okazji recenzowania blockbustera kategorii technicznych. "Mroczny Rycerz powstaje" ma kapitalne zdjęcia, świetne efekty specjalne, dźwięk oraz muzykę. Do tej pory pamiętamy wspaniałe ujęcia rozświetlonych przez radiowozy ulic Gotham. Tak zwana mała rzecz a cieszy. Wspomnieliśmy o muzyce którą ponownie stworzył tytan ścieżek filmowych - Hans Zimmer. Jest ona taka jaka ma dokładnie być. Pełna napięcia, dramatyzmu i słucha jej się kapitalnie nawet bez udziału filmu .Wyobraźcie sobie, jakie wrażenie musi robić dzięki niesamowitej zdolności Nolana do ilustrowania przez nią scen. Mistrzostwo Świata. Jeśli oglądaliście "Incepcję" to wiecie jak wygląda film w którym w 90% czasu trwania występuje muzyka. Tutaj mamy to samo i tak samo dobrze zrealizowane.

Czas na podsumowanie. "Mroczny Rycerz powstaje" jest arcydziełem. Jest to film epicki, nietuzinkowy i bardzo godnie zamykający trylogię. Christopher Nolan to geniusz. Udowodnił, że potrafi zrobić kolejny film który poziomem nie odstaje od poprzedniego. Mało tego, kończący akt "Batmana" jest najlepszą częścią. Osobiście nie spotkaliśmy z tego typu zakończeniem w innych seriach. Może "Powrót Króla," aczkolwiek "Mroczny Rycerz powstaje" cenimy wyżej. Dzieję się tak między innymi dlatego, że posiada niesamowicie zaskakujące zakończenie. Zupełnie nieszablonowe, idące wręcz pod prąd popkulturze. Jeśli myślicie, że właśnie je odgadliście - mylicie się ;)
Polecamy Wam z czystym sercem pójście do kina i docenienie przez zakup biletu sprawności twórców. Jeśli mamy oglądać tak skonstruowane filmy na podstawie komiksów to tylko i wyłącznie w takiej formie. I mała dygresja w temacie rywalizacji produkcji Marvela ( Avengers, Iron Man, Spider Man). Wszystkie te filmy, przy całej wartości rozrywkowej wydają się śmieszne i plasikowe w porównaniu do tego monumentalnego dzieła.
Zachęcamy do dyskusji. Macie zbliżone zdanie czy może Nolan Was zawiódł ?
                       
                                                         Dwayne & Hudson

7 komentarze:

  1. Witajcie, zgadzam się niemal z każdym aspektem Waszej recenzji. Może poza kilkoma niuansami, o których możecie przeczytać na moim blogu, do czego oczywiście zachęcam. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Angielski tym wyborem udowadnia, że..." - chyba zabrakło jednego słowa. ;)

    Podoba mi się Wasza recenzja na dwa głosy, chociaż daleka jestem od takich zachwytów. Film warto zobaczyć, ale nie wywołał we mnie takich emocji jak środkowa część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, faktycznie zabrakło :) Przepraszam za kilka błędów ale to kwestia pory publikacji najwyraźniej. Już wszystko poprawione ;) Co do Twojego zdania, oczywiście w pełni szanujemy każdą opinię ;)
      Dwayne

      Usuń
  3. ja sie zgodze z Wasza recenzja - moze nie w 100%, bo dla mnie "Mroczy rycerz powstaje" nie jest AZ TAKIM arcydzielem :), jednak uwazam, ze to kapitalny film.
    I rzeczywiscie, dolaczam sie do achów na temat Toma Hardy (wyobrazacie sobie ogladac ten film z jakimkolwiek DUBBINGIEM?!)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie chcę myśleć jak ten film brzmiałby z dubbingiem. To byłaby istna komedia. Głos Hardy'ego robili by pewnie z wiadrem na głowie;).
      Hudson

      Usuń
  4. Mam dość podobne zdanie do waszego. To znaczy jestem cholernie zadowolony bo dostałem to, czego chciałem:) Mnóstwo emocji - tak! Znakomicie budowane napięcie - tak! Świetny przeciwnik - tak! I też w pełni zgadzam się, że nie powinno porównywać się Bane'a i Jokera, to dwie zupełnie różne postacie. Ale muszę przyznać, że raczej to Joker bardziej zapada w pamięci, chociaż Bane też ma swoje ogromne plusy. Jego głos elektryzuje.

    MEGA SPOILER!!!!!!!
    Nie mogę Nolanowi wybaczyć, że tak świetnie zbudowaną i wykreowaną postać, pozbawił życia w tak beznadziejnie głupi sposób.
    KONIEC MEGA SPOILERA!!!!!!!

    Nie zgodziłbym się raczej z tą charyzmą Hathaway. Owszem, bardzo mi się podobała jej postać. Dziwne, żeby było inaczej:D I raczej czepiać też się nie ma co na siłę, ale uważam, że nie pokazała niczego, czego nie zagrałaby jakaś inna aktorka. Była po prostu zwyczajna. Choć na swój seksowny sposób;) Po Marion też spodziewałem się więcej.
    Muzyka Zimmera oczywiście świetna, ale też nie wnosi do batmanowych motywów z poprzednich części niczego nowego. Znakomicie pasuje do filmu i tworzy niezapomniany klimat, ale raczej żaden utwór ze ścieżki dźwiękowej w pamięci nie pozostaje.
    Jak mówię - z wieloma rzeczami się zgadzam. Film to świetny. Rozrywka z najwyższej półki. Natomiast arcydziełem raczej bym tego nie nazwał. Nie nazwałem tak nawet "dwójki", którą uważam za najlepszy film z trylogii. Natomiast z tym, że film godnie zamyka trylogię już się zgodzę. Dokładnie identycznego sformułowania użyłem w swojej recenzji. Generalnie nie chcę spoilerować, ale kilka rzeczy w filmie bardzo mi się nie podobało. Począwszy od przesady z patosem a na pewnych dziwactwach skończywszy. Na przykład ten latający statek Batmana za każdym razem budził mój śmiech, gdy pojawił się na ekranie. No i sam film też mógłby się skończyć w "kluczowym momencie". Wszystko, co pokazane było po za kończeniu właściwej akcji, było dla mnie zupełnie niepotrzebne.
    Ale jestem w stanie przymknąć oko na mankamenty. Mroczny rycerz powstaje to bardzo dobry film. Miejscami naprawdę miodzio. Pojedynek Bane'a z Batmanem to perła i jedna z najlepszych scen filmowych tego roku. Generalnie super sprawa i warto było czekać:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. mam niemal identyczne zdanie jak Wasze - genialny i niesamowity film! zdecydowanie najlepsza, najbardziej zaskakująca i trzymająca w napięciu część Batmana.

    OdpowiedzUsuń