Kopiowanie i rozprowadzanie tekstów bez zgody autorów jest zabronione. Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 13 marca 2013

Rosja, szkło i McClane poza pułapką [Co w filmie piszczy?]



Zapewne, jeśli czytujecie regularnie naszego bloga, zdajecie sobie sprawę jak bardzo wyczekiwaliśmy premier trzech nowych filmów wielkiej trójcy kina akcji. Mowa o "Szklanej Pułapce", "Likwidatorze" i "Kuli w łeb". Na pierwszy ogień idzie Willis i jego rosyjska pułapka ze szkła. Nasze oczekiwania były naprawdę wysokie. Po pierwsze ucieszyliśmy się bardzo, że ta część będzie nakręcona w kategorii wiekowej "R". To zwiastowało powrót do korzeni i pozwalało sądzić, że twórcy odniosą się z należytym szacunkiem do fanów klasycznej trylogii Die Hard. Niestety nie do końca wszystko się udało, kategoria co prawda jest taka jaką ją zapowiadano, chociaż nie spodziewajcie się ultra brutalnej klaustrofobicznej strzelaniny w windzie. Nowa "Szklana Pułapka" to film dobry, ale nie ma w niej tego starego klimatu, za który kochamy tą serię.

Jako pierwszą poddamy ocenie fabułę, która jest najsłabszą stroną tego filmu. Największy zarzut to odejście od klasycznego starcia z terrorystami i momentami zepchnięcie Willisa na drugi plan. Dzieję się to kosztem postaci syna Co do szkieletu fabularnego. Cztery poprzednie części miały idealny w swojej prostocie schemat. Jest sobie obiekt, ten obiekt atakują terroryści składający się z szeregowców, bossa i jego głównego pomagiera. Z tym wszystkim walczy oczywiście nasz dzielny policjant, który zawsze trafia do tego obiektu przez przypadek. W tej części mamy załamanie tego schematu, niby są terroryści, (bardzo) niby jest boss, i niby jest główny pomagier. Niestety to wszystko jest "niby". Terroryści mają jakiś cel, ale odbiega on znacznie od motywacji, którą kierowali się bad guye, którzy pojawiali się w poprzednich częściach. Można powiedzieć, że taka zmiana schematu fabularnego może przynieść tej serii pewnego rodzaju odświeżenie. Naszym zdaniem stary schemat byłby tutaj o wiele lepszym rozwiązaniem. Na szczęście film posiada bardzo udane dialogi. Mowa tu głównie o Willisie i jego charakterystycznym sarkazmie i czarnym humorze do tej strony zarzutów nie mamy żadnych, co więcej momentami dorównują najlepszym tekstom Johna z przeszłości. Należy dodać, że w tym względzie jest lepiej niż w części poprzedniej.



Jeżeli jesteśmy już przy dialogach, to wypada powiedzieć parę słów o osobach, które te dialogi wypowiadają. Na pierwszym planie choć niestety nie zawsze jest niezawodny Bruce Willis. McCLane to jego absolutna życiówka i to widać również w najnowszej odsłonie. Gra na luzie i ma się wrażenie, że Bruce Willis urodził się po to aby wcielić się w nowojorskiego policjanta. Partnerujący mu Jai Courtney na pewno nie irytuje a momentami potrafi przyciągnąć uwagę widza. Największym minusem jest w tej części brak charakterystycznego oponenta. To nie jest tak, że gość zagrał źle. Po prostu źle to rozpisano. Należy również dodać, że tutaj konkurencja z wcześniejszych, starych części była po prostu miażdżąca. Wyjątek stanowi Timothy Olyphant, który był nijaki, ale przynajmniej jednoznaczny i wpisywał się w ten swoisty kanon budową postaci.

Na koniec to co jest bardzo istotne w całej serii "Szklanej Pułapki". Mowa tutaj oczywiście o sekwencjach akcji. Piątkę wyróżnia szalony mega destrukcyjny pościg ulicami Moskwy. Dla fana porządnej rozwałki coś pięknego. Mamy tutaj również do czynienia z cudownymi wymianami ognia, naprawdę pięknie udźwiękowionymi i uwaga biorąc pod uwagę ilość stłuczonego szkła, polski tytuł nabrał choć cząstkę sensu ;). Muzyką twórcy bardzo fajnie starali się nawiązać do twórczości Michaela Kamena z trzech pierwszych części. Za to duży plus.



Podsumowanie zaczniemy od zadania sobie pytania. Czy piąta część spełniła nasze wysokie oczekiwania? Niestety nie do końca. Jest to porządny film akcji z wyrazistym głównym bohaterem i sporą dawką niewymuszonego humoru. Niestety zatracono to co w tej serii najważniejsze, czyli klimat budowany na zasadzie nieskomplikowanej, ale bardzo wciągającej fabuły. Tutaj twórcy, zaczęli się bawić w zmiany miejsca akcji, wysyłanie bohaterów z Moskwy do Czarnobyla samochodem bez skafandrów i masek, oraz wstawianie momentami na pierwszym planie syna McClane'a. Film możecie sobie spokojnie obejrzeć, ponieważ da Wam on sporą dawkę rozrywki, ale jeśli oczekujecie czegoś wybitnego, zawiedziecie się. My ucieszyliśmy się na kolejne spotkanie z Brucem i na pewno nie wyszliśmy z kina w złych humorach. "Szklana Pułapka 5" wybija się i tak bardzo mocno na tle zalewającego rynek gówna sensacyjno podobnego. Skoro jednak ta część, wyróżnia się obecnie tak mocno, to nie chcemy nawet porównywać obecnego kina sensacyjnego, do klasycznej trylogii.

Dwayne & Hudson

3 komentarze:

  1. Jeszcze nie widziałem, ale nie nastawiam się na nic wielkiego ponad dobrą rozrywkę. Najlepsze i tak były dwie pierwsze, trzecia była cokolwiek nieudana, oprócz kapitalnej sceny otwierającej, a czwarta była tylko i wyłącznie dobrze zrobiona. I pewnie tak samo stwierdzę po obejrzeniu piątej. Ktoś gdzieś zasugerował, że gdyby musiała powstać szósta część, to dobrze by była by wrócili do bardziej klasycznego układu i do mniejszej skali, na przykład tym razem do jakiegoś pasażerowca, na którym by się spiknął ze swoją byłą żoną, a przeciwnikiem był ktoś z rodziny Grubberów, syn albo wnuk, coś w ten deseń... pewnie byłoby mocno naciągane, ale bardziej w konwencji i zgrabnie zakończyć serię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Grunt, że jest Willis :D Ja tam obejrzę z przyjemnością :D

    OdpowiedzUsuń